Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
14-15 listopada 2005
Ponieważ zbliża się zima poprzestawialiśmy naszym ociepleniowcom kolejność zadań. Ponieważ nie mieliśmy dokończonych fundamentów, a nie ma już czasu na położenie tynków ze względu na temperaturę, najpierw odkopują fundamenty, na cokole, tzn. na styropianie zatapiają w kleju siatkę z włókna szklanego i na to w celu ochrony przed wodą, wilgocią kładą folię tłoczoną albo kubełkową. Poprzednia czarna budowlana rozdarła się przy różnych okazjach. Folię kładą również w głąb ziemi na 60 cm. Zamiast ziemią fundamenty mają obsypać żwirkiem. Potem mają kończyć ściany, a na sam koniec ocieplać poddasze. Ociepleniowcy powiedzieli nam, żebyśmy przemyśleli, czy na pewno na cokole chcemy dawać cienkowarstwowy tynk mineralny, taki jak na ścianach. Zaproponowali nam tzw. tynk mozaikowy. Zastanowimy się.
A z tym ociepleniem doszliśmy do wniosku, że szefuniu nasze pieniądze na materiał z ocieplenia ścian i poddasza ok. 22 tys. zł gdzieś albo ulokował, albo "przepił" i dopiero z innych bieżących robót dokupuje materiały. Poszliśmy mu na rękę, podpisaliśmy z nim na te roboty, a także inne umowę od września do końca listopada, żeby mógł robić spokojnie z innymi. Niestety, okazuje się, że może wyrobi się z ociepleniem poddasza, ale nie położy już tynku na ścianach. Chociaż chce, ale przy ujemnych temperaturach na to mu nie pozwolimy. I tak w umowie, jakbyśmy coś przeczuwali, zawarliśmy klauzulę, że gwarancja na wykonane roboty będzie dłuższa 5 lat niż standardowa 3 lata. A za każdy dzień zwłoki będziemy mu naliczać karę w wysokości 100 zł dziennie. Chyba wiosną tynk i farbę silikonową lub silikatową na ściany wykona za darmo.
Instalatorzy kończą kotłownię. Nawet mamy ładnie, równiutko zaszpachlowane wszystkie dziury po ich robotach. Tadeusz musiał nieźle opieprzyć szefa instalatorów i poskutkowało. Jest zadowolony. Na przyszłość wszystkim radzimy wykonać wszystkie instalacje przed położeniem tynków, bo szkoda nerwów i czasu. Nie wierzcie instalatorom, którzy będą was namawiać na roboty po tynkach.
Elektryk powoli wziął się za robotę. Nawet na jednym podciągu pojawił się stelaż z płytami gk.
Na forum dopytywałam się na temat szkód spowodowanych wybudowaniem i wprowadzeniem się w tym samym roku kalendarzowym.
Forumowicze stwierdzili, że najważniejsze to porządnie grzać i dobrze wentylować, aby ustrzec się przed wilgocią i grzybem. Dobrze, że mamy wentylacje mechaniczną z odzyskiem ciepła. Przestrzegali przed kładzeniem drewna na posadzkach, a płytki można położyć zwłaszcza na parterze. Pisali, że na poddaszach pojawiały się rysy i pęknięcia na łączeniu płyt kartonowo-gipsowych. Nie robimy poddasza w tym roku, więc pęknięcia płytek w łazience górnej raczej nam nie grożą.
A dziś od rana znów wielka nerwówka. Szambo miało się pojawić 10 dni temu i nadal nie przyjechało. Podobno dźwig się popsuł. W celu zmniejszenia opłat za transport (zaoszczędzenia kasy) namówilismy jeszcze dwóch znajomych, co by razem kupić szamba. Teraz to nawet żałuje. Te oszczędności nie są warte utraty zdrowia - zszarpanych nerwów i kasy na telefony do producenta. A my już wykopaliśmy dół, w którym na głębości 2,1 m pojawiła się woda. Ponieważ nasze ziemie to lekki, piaszczysty piasek boimy się, że wykop się osunie. I nadal nie wiemy, kiedy dojedzie to szambo. Zwłaszcza, że wykopaniem dołu i instalacją szamba ma zająć się inna firma. Dziś za wykopanie dołu koparką zapłaciliśmy 150 zł.
cdn...
Beata
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia