Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
1-3 luty 2006
W domku aż za ciepło 22 stopnie.
Poznański kamieniarz nie dał sobie rady z cięciem gresu. Pociął 6 sztuk płytek i się poddał. Nie wziął od nas kasy. Strasznie powoli się cięły i z wielką trudnością, a efekt cięcia jak naszych "glazurników". Tak więc nasi mistrzowie dalej bawią się z cięciem gresów i wychodzi im to nieźle. Tadek w kilku sklepach już obejrzał listwy maskujące na cokoły, już chciał prawie zamawiać, ale dobrze, że tego nie zrobił. Chyba nie będą potrzebne.
Nasi mistrzowie prawie skończyli kłaść płytki w łazience prócz dwóch. Tadek musi najpierw kupić jakieś zawory odcinające do wody do grzejnika drabinkowego, żeby otwór w płytce był jak najmniejszy. Dokończą przyklejać w sobotę.
Zamiast folii w płynie, która jest najczęściej niebieska, trochę przezroczysta, kupiliśmy jakieś ciemne paskudztwo, z którego robi się ciemna mocna guma. Tak nam doradził jakiś fachowiec od układania płytek w sklepie przy zakupie. On to stosuje. Ponoć lepsze.
Wczoraj chłopaki odjechali na jeden dzień do domu, bo muszą coś załatwić, ale mają wrócić w sobotę. Kazali nam przywieźć dobry odkurzacz, ludwika, wiaderko z mopem. Najpierw trzeba sprzątnąć całą posadzkę, bo strasznie się nakurzyło. Nie chciało im się wychodzic na dwór i cięli w garażu. A ponieważ nie mamy jeszcze drzwi pomiedzy garażem a częścią mieszkalną, więc cały kurz i tak przywędrował z nimi do salonu. W weekend będą impregnować i fugować.
Nie wiem, jak się Tadek dogadywał ze stolarzem, ale nie przyjechali w czwartek, tylko mieli zapisane termin na piątek. A ponieważ nikogo w piątek nie ma u nas na budowie, przesunęliśmy termin na sobotę.
cdn...
Beata
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia