Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
Hmm, z tym potencjałem to chyba przesadziłam - tylko ja go ujrzałam w tej pamiętnej chwili, bo mąż który pojawił się pod wieczór celem ponownego obejrzenia działki jakoś go wtedy nie zobaczył. Natomiast zgodził się na zakup.
Trochę trwało, zanim Pani zdecydowała sie na sprzedaż, mniej więcej od końca maja do połowy sierpnia, ale udało się - mogliśmy dopełnić formalności i cieszyć się nabytkiem.
No i zaczęło się: biwaki, grille, etc. etc. Wszyscy chcieli zobaczyć nasze gospodarstwo, bo wokół zanjomi kupowali tylko i wyłącznie 'łyse' działki. A u nas - same skarby - starocie, przepastne szafy, garnki - rozpoczęło się myszkowanie.
My, nie znający jeszcze papierkowej krzątaniny budowlanej, leżeliśmy sobie do góry brzuchami, pojadając grilowaną kiełbaskę, popijając hmm - tu już różnie - zamiast zacząć walczyć. Zabraliśmy się do pracy około ... grudnia. I mielismy za swoje ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia