Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
Ach, ten architekt! Zagonił mnie do roboty, aż mi tchu zabrakło. Od gminy do konserwatora, od konserwatora do Enei, następnie do MZK, itp, itd. Wtedy w styczniu 2006 wydawało mi się, że za nic nie zdążymy i przejdzie nam roku budowy, ale o dziwo - udało się dopiąć wszystko do marca. Zaczęłam powoli rozglądać się za ekipą, oczywiście uczciwą, fachową - taką 'the best".
Wierzcie, albo nie, ale znalazłam taką !
Nie powiem, żebym tak sama z siebie - pomoc nadeszła w porę ze strony mojego ... sprzedawcy materiałów budowlanych, który prywatnie jest stałym i długoletnim klientem mojej szkoły językowej. Widocznie był zadowolony z moich usług, dlatego polecił sprawdzonych fachowców.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia