Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
Nie wiem jak inni, ale najbardziej na świecie bałam się, że nie poradzę sobie z ekipą budowlaną. Być może to taka trauma z przeszłości, kiedy remontowałam pomieszczenia mojej firmy i Pan, który się napatoczył, wyniósł mi prawie wszystkoco mu powierzyłam . Jeszcze dzis na jego widok przenoszę się z jednej strony ulicy na drugą, tak aby mu czegoś przypadkiem nie przetrącić
Postanowiłam jakoś przekuć ten mój lęk na pozytyw - po pierwsze obiecałam sobie, że będę korzystać tylko z ekip poleconych przez dobrych znajomych (no cóż, jeszcze nikogo z mojego grona nie straciłam ... więc chyba jest dobrze), po drugie od razu narzucałam sposób rozliczania się (wspólnie ustalaliśmy ile za co i kiedy płatność), po trzecie starałam się zawsze podpisać umowę, aby mieć wszystko na piśmie.
Podczas poprzedniego remontu Pan że go tak nazwę "remontowy" nie chciał rozmawiać z "babą" i traktował mnie jako zło konieczne. Żeby temu zapobiec, z uwagi na fakt, iż mój ślubny ma bardzo dużo zajęć związanych z pracą, starałam się utrzymać ciągły kontakt z kolejnymi ekipami remontowymi: osobisty, telefoniczny, itp. Ale do rzeczy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia