Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
Ale się opusciłam w pisaniu Aż mi się wstyd zrobiło, jak zobaczyłam, że ostatni raz napisałam coś sensownego 7 maja ... ale tak to niestety jest, jak się człowiek narobi cały dzien, to później nawet pisać się nie chce, a zwłaszcza o tak dawnych sprawach. Ale do rzeczy,
Po powrocie z Mierzęcina zabraliśmy się za rozbiórkę stropu, piaskowanie elementów metalowych i podcinkę budynku. Rozbiórkę i podcinkę wykonała nasza ekipa budowlana - bardzo sprawnie!, natomiast piaskowanie zleciliśmy firmie, która na co dzień zajmuje się piaskowaniem radzieckich cmentarzy. Jeżeli chodzi o piaskowanie, to nie było łatwo - najpierw nie mogliśmy znaleźć kogoś, kto zechciałby przyjechać do nas, a lokalna firma wypięła się na nas i kazała nam siedzieć i czekać, aż przygotują kosztorys - do tej pory czekamy, a było to w okolicach lipca-sierpnia zeszłego roku. Wreszcie zadzwoniłam do biura numerów i poprosiłam o wykaz wszystkich firm zajmujących się piaskowaniem. Okazało się, że jest ich sporo - tylko część z nich piaskuje elementy u siebie - zwykle jakie mniejsze formy. Po obdzwonieniu wszystkich znalazłam b. fajną firmę niecałe 20 km od nas - to się nazywa fart. Właściciel przyjechał, pomierzył odkryte belki metalowe i wyliczył, że wyniesie to ok. 3 tys. złotych. Ustaliliśmy, że zacznie od poniedziałku. Byłam szczęśliwa, że wszystko pójdzie gładko, ale czy tak rzeczywiście było ?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia