Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
Ech, tak sobie piszę i piszę, jakby ta cała budowa była jedną małą kromeczką chlebka z masłem, tym samym potęgując uczucie pewności w podobnych mi istotach o blond włosach, że volouir ces’t povouir (czy coś w ten deseń – wybacz Jolu, która wpajałaś we mnie z wielkim zaangażowaniem język zjadaczy foie Gras …). Cóż, bardzo łatwo nie było, ale żeby znowu tak trudno ? W porównaniu z maturą z matematyki, to był pikuś ! (Nawiasem mówiąc dzięki Najwyższemu ominęło mnie to szczęście …). I tu mój apel – kobietki - nie dajcie sobie wmówić, że nie dacie rady, bo nie jest to czynność z tych, co są w typie „wielbłądem przez ucho igielne” (chociaż znając wrodzony upór kobiecy, też DAŁYBYŚMY radę …).
Boże mój, zaczynam tak bajać jak …. Czas już wrócić do sedna sprawy:
Jeszcze przed mrozami nasz domek otrzymał piękny parapet okalający oranżerię. I tu jak zwykle należało stoczyć bój z wszystkowiedzącymi majstrami, bo znów próbowali mi wyperswadować zastosowanie starej, pieczołowicie odzyskanej cegły. Cegłę, którą mój mąż cudem i swym wspaniałym nosem wywąchał w Gorzowie Wlkp., gdzie wówczas właśnie rozbierano starą gorzelnię, zużyliśmy prawie we wszystkich zakamarkach domu: z niej właśnie zbudowane są ścianki kolankowe, stropy odcinkowe, a także wszystkie parapety okalające stajnię. Moim zdaniem nie ma piękniejszego materiału dla starego domu – klinkier spłonąłby ze wstydu … Jeżeli myślicie, że byłam odosobniona w moim przekonaniu, to pocieszę Was – miałam sprzymierzeńca w postaci mojego Jacka, który w międzyczasie tak zapalił się do mojego pierwotnego pomysłu, że szukał wraz ze mną materiałów temu podobnych.
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f74eb50196c47959" rel="external nofollow">http://images33.fotosik.pl/181/f74eb50196c47959m.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia