Stara Stajnia czyli Dziennik Asi
My tu gadu gadu, a powoli przyszedł styczeń i za domem pojawiła się ogromna wyrwa-krater. Nie, to nie był złośliwy atak zazdrosnych androidów, ani też ćwiczenia polowe naszej straży granicznej.
Zawitała do nas nasza POŚ – przydomowa oczyszczalnia ścieków.
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=8495a782a07d2ac9" rel="external nofollow">http://images32.fotosik.pl/181/8495a782a07d2ac9m.jpg
I tu, kochani, nie pytajcie mnie o nią za wiele, bo oprócz tego jak załatwić formalności związane z odzyskaniem części finansowania, nie mogę za wiele powiedzieć o użytkowaniu – przynajmniej na razie. Tak się składa, że moje życie przypomina rozpędzoną lokomotywę i w związku z tym nigdy, naprawdę NIGDY nie pamiętam kiedy należy wsypać bakterie do systemu kanalizacyjnego. W efekcie robię to jak mi się przypomni, a przypomina mi się, kiedy czuję jakiś podły smrodek dobiegający z dolnej łazienki – u góry nie waniaje, więc reaguję zbyt powolnie.
A jeżeli chodzi o odzysk pieniążków, to procedura jest prosta – należy pobrać wniosek, załączyć plan z wyrysowanym POŚ-em, decyzję o braku sprzeciwu na jego zbudowanie, ponieważ nie wymaga on uzyskania pozwolenia na budowę i to wszystko. Jest jeden szkopuł: nie każda gmina oddaje pieniądze, nasza dała 1200 zł i jeszcze sama nas o tym poinformowała, ale tak się akurat składa, że mieszkamy w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”, gdzie dbają o tych ekologicznie nastawionych.
Nasza gmina kochana finansuje również rozbiórkę dachów azbestowych – tylko chyba nikt nie korzysta z tego dobrodziejstwa, a szkoda.
Na dzisiaj kończę, rodzina pyta mnie z przekąsem czy przy niedzieli będzie jakas kolacja… Ech, życie! Nawet popisać sobie nie można !!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia