Dziennik Majki
Zaczeliśmy ustawiać nasze nieliczne meble, cięzkie to wszystko jak cholera. Nasza zaprzyjaźniona "siła robocza" niestety cierpi na bóle kręgosłupa i nadaje się tylko do specjalistycznych napraw. Tak więc idzie nam to wszystko "markotnie". Michał już się cieszy /w jego pokoju meble już stoją/, może ustawiać książki i auta na półkach, Ania marudzi, że jej meble przywieziemy na końcu. W kuchni przetestowalismy zmywarkę /kapie woda z podłączenia/, ustawilismy pozyskaną lodówkę, wypakowaliśmy gary. W kartonach odnajdujemy super rzeczy, np. mamy 20 noży i ani jednej łyżeczki , 10 garnków i ani jednej patelni, szklanki tylko do drinków i 2 kubki muratora . I nie mamy ani jednego talerza /do tej pory mielismy, ale mama Tomka stwierdziła, że przejmuje je przez zasiedzenie /.
Dzisiaj rano udalismy się zdobywać niezbędne wyposażenie domu.
Oczywiście słowo "niezbędne" oznacza co innego dla mnie a co innego dla Tomka Ale ponieważ ja posiadałam dzisiaj kasę, więc wybieralismy rzeczy niezbędne z mojego punktu widzenia.Kupiliśmy miotły,mopy,zmywaki,wiadro, miskę, troche akcesorii kuchennych /Tomek wybrał korkociąg /, 14 klamek do drzwi, karnisze drewniane /ludność miejscowa cos za bardzo nam zagląda przez okna/. Jeździliśmy tylko po hurtowniach i producentach, zakupy wyszły więc dość tanio.
W końcu wydało się, dlaczego Tomek niechętnie robi cokolwiek sam.
On potrzebuje....asystenta!!!! Sam to powiedział. Nie wiecie, do czego słuzy asystent? Ano podaje młotek, śrubokręt, podziwia postępy robót, gania ze szmatą itp. A jeszcze lepiej, żeby asystent robił sam, a Tomek mógł sprawdzać poprawność wykonania kolejnych czynności. I to się nazywa... a zresztą nie powiem, sami pewnie wiecie.
cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia