Praktyczny dziennik AgnesK
Wieczorkiem pojechaliśmy na budowę. Już zbliżając się do działki dostrzegliśmy, że fundamenty są ino częściowo pomalowane dysperbitem. Kątem oka widziałam jak mężusiowi para iść uszami zaczyna... Poszedł do mistrza porozmawiać a tu się okazało, że po prostu dysperbitu zabrakło (a mistrz na budowę na rowerze dojeżdżający (kolarz amator...jakie nóżki ma...ech... ) zgubił po drodze komórkę... No nic to, rano mężuś dysperbit dowiezie i dzieło dokończone zostanie.
Powoli kończy mi się klisza w aparacie, więc mam nadzieję, że pod koniec tygodnia będę mogła zamieścić zdjęcia.
Ze dwa dni temu usłyszałam taki oto dialog między Glizdeczką a mężem:
- Tatusiu, pobawimy się?
- A w co?
- Ja będę taczką a ty taczkiem....
Jezusie mam nadzieję, że nie będzie miała urazu budowlanego z dzieciństwa...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia