Dziennik Jovi
PROJEKT
Przeprowadzamy się do wynajętej kawalerki. Jak pomieścić w jednym pokoju rzeczy z pokoi trzech? Tylko proszę nie próbować odpowiadać na to pytanie. Wiadomo, że się nie da. Dlatego sypialnia stoi u naszych znajomych, książki i szkło na strychu u teścia, przesegregowane ubrania, pościel oraz krzesła i stoły u mojej mamy, jedno łóżko u szwagierki (piszę to w miarę dokładnie, ponieważ kiedyś sama mogę zapomnieć co u kogo składuję).
Jest zimno. Ogrzewanie szwankuje. Potykam się o stosy rzeczy, które nie chcą nigdzie już się zmieścić. Wieczory spędzamy u przyjaciół (bo tam cieplej no i jest tam wanna a nie tylko brodzik w lodowatej łazience). Chcemy znowu własnego domu!
We dnie – jeszcze wciąż krótkie - z Panią Architekt ustalamy jak ma wyglądać nasz nowy dom. Tak już realnie, znając swoje możliwości finansowe i oczywiście swoje potrzeby.
Pierwsza pokazana nam wersja projektu, uwzględniająca nasze pierwotne założenia (pełen optymizm) miła około 250 m2 powierzchni użytkowej. Z ołówkiem w ręku i na stole u Pani Architekt obcinaliśmy po kawałku nasze marzenia.
Dumę schowaliśmy na lepsze czasy i poszliśmy na kompromis. Dom z dwuspadowym dachem – ok. Brak garażu, a tylko wiata – ok. Ale z biblioteczki przylegającej do salonu nie zrezygnujemy. Nie zrezygnowałam również z pokoju (gościnnego) dla mojej mamy, koniecznie umieszczonego na parterze – żadnych schodów dla Babci Ani! Za to nie mam osobnej jadalni, mam malutką kuchnię bez spiżarni, ale mam kotłownię (tu wrzucę też narzędzia męża) i osobno składzik z pralnią. Pustka nad salonem pozostała – choć wymiary salonu wyraźnie się zmniejszyły. Na piętrze w projekcie pojawiły się 2 pokoje – duże: sypialnia i kiedyś w przyszłości dziecinny (z możliwością podziału na dwa osobne), łazienka i garderoba. Razem niecałe 150 m2. Duży dół (bo salon, biblioteczka i gościnny, plus łazienka, kuchnia, kotłownia i składzik z pralnią) warunkował też dość duże poddasze. A tak sobie obiecywaliśmy nie więcej niż 120 m2. O naiwności!
W rozkładzie domu uwzględnialiśmy również możliwość wstawienia części mebli z naszego dotychczasowego mieszkania. Ważnym było przemyślenie sypialni na poddaszu ze skosami. Po przesunięciu drzwi o 10 cm – wszystko się zmieści, nawet 3 drzwiowa szafa.
Cały projekt kosztować nas będzie 4.000 zł. W tym mamy również dopełnienie wszystkich formalności, czyli składanie wniosków do odpowiednich urzędów, ponaglanie, rozmowy i negocjacje, jakieś mapki z geodezji i pomiary, i nie wiem co tam jeszcze. Nie należy zapominać, że działka siedliskowa wymaga również umieszczenia na planie pomieszczenia gospodarczego – nie pamiętam dokładnie – minimalnie około 40 m2.
HA! Teraz to już mogę założyć nogę na nogę, pić wino z jesiennego winobrania (bo zimno) i czekać aż z zatwierdzonego projektu wstępnego powstanie gotowy projekt.
Dzwoni telefon. To moja mama. „A decyzję o warunkach zabudowy to już dostałaś?” Tak !.. Nie. Nie wiem... Zapytam....
/Nie miałam/ A styczeń 2003 roku skończył się i tak.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia