Praktyczny dziennik AgnesK
Ech...i nerrrrrwy od rana... Radek jak zawsze wyrwał przed 7 na budowę, bo facet miał zwietrzelinę i żwir wozić a tu....qpa Gościa nie ma, bo...nie ma.. Nie przyjedzie, bo...nie W takich chwilach pytam się siebie: ludzie, gdzie my żyjemy?? Czy to takie naleciałości jeszcze z czasów realnego socjalizmu?? Nie, to nie, paszoł won Radek przyjechał do domu w stanie.. Wypił kawę, pojechał teraz do betoniarni odmawiać beton i może po drodze coś załatwi? Dzwonił z domu do jednego gościa z Kamazem, ale ten był akurat w trasie i umówili się na telefon wieczorkiem. KURDE A jutro przyjeżdżają teściowie i chieliśmy im pokazać nasz wycacany stan zero A tu qpa Kurcze, i tak rury od kanalizy będą sobie leżały rozprowadzone, jak je ktoś gwiźnie...to zabiję chyba...
Nic to: patrzę na to w ten sposób: trza się dalej ćwiczyć w cnocie cierpliwości i traktować to jako kolejne doświadczenie budowlane, bo tych nam na pewno nie zabraknie jeszcze... A do tego wszystkiego mój mąż kochany został odwołany z urlopu i w czwartek musi wracać do swojej -pracy. No nic to. Trudno. Już chyba nie dziwimy się dlaczego nasz kolego osiwiał przez budowę...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia