Praktyczny dziennik AgnesK
Przez tych kilka dni na wyjeździe nie dzwoniliśmy do mistrza, ponieważ postanowiliśmy się nie denerwować i generalnie odpocząć od wszystkiego. Co się zresztą udało.
We wtorek wieczorem, tuż po powrocie do domu, nie dzwoniliśmy nadal.. baliśmy się po prostu
Dziś rano mężuś pojechał z rańca na budowę i gdy już odpowadzałam Malinkę do przedszkola zadzwonił telefon a w nim rozentuzjazmowany mąż mój Ścianki są, pierwsza warstwa bloczków pod ściany szczytowe jest Mistrz komin muruje Częśc szalunków zdjęta
Mężuś zwózł więźbę z tartaku. Teraz taka mała dygresja nt. ekipy. Jest w niej 4-5 panów, w zależności od potrzeb. Dwóch z nich już rozszyfrowaliśmy - jeden jest hydraulikiem, drugi cieślą a trzech pozostałych to chyba ogólnobudowlańcy. Na czele stoi oczywiście wszystkowiedzący mistrz. Gdy mężuś zajechał z więźbą z tartaku mistrz wraz z cieślą poprosili go na stronę i zaczęli... "Wie pan, ta więżba...." Mężowi w tym momencie zmiękły nogi... A oni dalej: "..jest po prostu rewelacyjnej jakości" Za 4,6 m3 drewna na więźbę i ganek oraz 1,57 łat i kontrłat (w sumie 6,17) zapłaciliśmy z transportem 4700. Całość jest impregnowana zanurzeniowo, drewno na więźbę jeszcze czterostronnie strugane. Od przyszłego poniedziałku ma się zacząć montaż.
Tak na marginesie - facet z tartaku powiedział mężowi, że już nie bierze zleceń na więźby, bo.. nie ma drewna. Przyjmuje ino drobne zlecenia. Kurcze, dobrze, że zamówiliśmy więźbę już w lipcu. Raz że taniej za drewno zapłaciliśmy, dwa, że mamy drewno w ogóle. To jakis koszmar co się w tym roku z drewnem dzieje.
Jutro będę miała zdjęć troszkę to powklejam.
A od soboty ma być super ciepła pogoda, akurat na więźbę
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia