Praktyczny dziennik AgnesK
Dzisiaj zostały zamontowane murłaty i panowie obrabiali krokwie, których montaż pewnie zacznie się jutro.
Mistrz stwierdził ponadto, że w sumie dobrze, że nie zamówiliśmy owych wiatrownic w tartaku (tudzież stężeń wiatrowych), bo wg projektu powinny one być przymocowywane od zewnątrz krokwi, co znowu byłoby utrudnieniem przy zakłądaniu folii na dachu. Doradził nam wobec tego inne rozwiązanie - zakup bednarki perforowanej. Wytrzymalsza i bardziej trwała będzie, a do tego płaska. Co najśmieszniejsze w "Centrostalu" nie mieli pojęcia, ze jest bednarka perforowana ("A co to jest" ), w takim jednym sklepie specjalistycznym też nie, i wiecie gdzie mój mąż wspaniały, cudowny, najlepszy ową bednarkę znalazł? W naszej hurtowni budowlanej Kupiliśmy jej jeno 55 metrów, bo tyle na stanie było. Mistrz chciał 70. Jeśli trzeba będzie, to się najwyżej dokupi.
Wiecie jak strasznie się cieszymy? Niesamowicie. Nawet odsetki za zejście na koncie poniżej zera tej radości nie osłabiają, bo jak stwierdził dziś mój mężuś: "Eeee, na dom to nie szkoda pieniędzy".
No właśnie, te pieniądze. Powoli podliczamy koszta. Już wiem, że rację mają ci, którzy mówią, że do zakładanych kosztów budowy należy doliczyć 20-25%. My na stan surowy otwarty planowaliśmy wydać 70 tys. Wygląda na to, że wyniesie nas on ok. 90 tys. Ale to chyba i tak nieźle, bo metr kwadratowy wychodzi nam za 590 zł. Mamy jeszcze duuuży zapas do ceny m2 nowego mieszkania w naszym mieście.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia