Praktyczny dziennik AgnesK
Wczoraj wiało jeszcze gorzej niż przedwczoraj... Z cegłówkami w kieszeniach co lżejsi chodzić musieli. Dziś pogoda się uspokoiła i panowie rozłożyli folię już na całym dachu. Mężuś mój najukochańszy przywiózł krokwie z tartaku (a jak, naszym nowym samochodem - pierwsza kasa zaoszczędzona na transporcie Rozmarzył się przy okazji jak to rynny z hurtowni przywiezie, skapitulował, gdy zobaczył, że mają po 4 metry ). Jutro jeśli będzie padało panowie będą murować ścianę garażu na parterze a jeśli pogoda pozwoli to zrobią daszek ganku. Wreszcie Na pohybel złodziejom .
Jutro ma też przyjechać zwietrzelina do obsypania fundamentów.
Teraz mała dygresja nt. projektów gotowych: sąsiadka postanowiła kupić projekt w naszym mieście, primo - żeby nie było problemów z adaptacją do warunków lokalnych, secundo - śp mąż architektem był i wielu znajomych w tym gronie ma. Nie chcę tu uprawiać kryptoreklamy projektów muratorowskich, ale opracowanie naszego projektu jest naprawdę pierwsza klasa. Mistrz z kb już niemal osiwieli przez tamten projekt. Najpierw problemy z fundamentami były, teraz walczą z dachem. Pani kb przyszła dziś do nas się wyżalić i powiedziała jeno, że zgodnie z tamtym projektem, to murłata powinna być zatopiona w wieńcu Żaden wymiar się nie zgadza i dach jest właściwie loterią. Wkurzona zadzwoniła do projektanta a ten, że przeciez majstrowie są na tyle biegli w sztuce, że sobie z takimi "niedociągnięciami" powinni poradzić .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia