Praktyczny dziennik AgnesK
Moskitiery nie ma. Nie dowieźli. Nic to, poczekamy. W czekaniu to ja jestem zaprawiona.. Napisze o tym niedługo.. chyba. Jak się owo czekanie skończy w każdym razie.
W środę mistrz zrobił parapety. Miały być wprawdzie robione w poniedziałek, ale ja już się przyzwyczaiłam, że jak mistrz mówi, ze w poniedziałek, to znaczy, że w środę. Ot taka przypadłość. Okazało się, że ekipa monterska wbiła dyble dokładnie w spoinę pomiędzy bloczkami. W spoinę, której nie ma oczywiście, bo to p+w przeca. Stąd dyble wyskoczyłyse jak stara gumka z majtek (no mam dziś wenę, co?). Gumka została naprawiona, tzn. mistrz wbił w dolną częśc ramy dwa dyble. W bloczek. No i okienka chodzą piknie. Teraz ino panowie monterzy winni są nam regulację zawiasów. Chciałabym te okna wreszcie umyć, bo ledwie nam świat przez nie widać.
A dzisiaj mistrz dokończył nam podbitkę. Całość 900 zł. Trochę to trwało (od długiego weekendu majowego), ale sami powiedzieliśmy, żeby po prostu wykorzystywał na to wolne chwile, bez gotowej podbitki też można mieszkać. Nie napisałam też, że pod koniec czerwca panowie wylali nam schodek przed domem. Policzyli sobie za to 300 zł.
Gdy wczoraj wróciłam do domu dostrzegłam istotne zmiany w jego otoczeniu. Okazało się, że panowie ulitowali się nade mną i glizdeczką i odbili nam szalunki od owego schodka, żebyśmy mogły w miarę po ludzku i bezpiecznie schodzić. Do tego obsypali wszystko resztką zwietrzeliny.
A dziś wreszcie mogłam zaprosić panów na zupę Fasolowa była Gotowana na kuchence elektrycznej, takiej turystycznej, na pralce w pom. gosp. To nasza kuchnia. Szkoda mi było facetów, gdy w tym wietrzysku i deszczu montowali nam tę podbitkę. Ale mieli też bata nad sobą - na budowę AgiJG potrzebne jest już rusztowanie.
A dziś przyjechał do domu mój mąż kochany - cały miesiąc urlopu! I już widać zmiany w domu - z saloonu zniknął karton, na którym stał telewizor Z godziny na godzinę podnosi nam się standard życia.
Dziś wieczorem, siądziemy z Radulą jak znam życie i będziemy rozpracowywali nasze marne środki finansowe, popijając sobie czerwone winko. Będą lepsze wizje. I fantazja bujniejsza.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia