Praktyczny dziennik AgnesK
Wreszcie udało się - mam zdjęcia Pozostaje jeszcze ino jedna kwestia - musze je umieścić w albumie, a z tym ciężko.. bo albo mój komputer, albo łączność szwankuje. Ale nie poddam się.
W między czasie troszkę popisze sobie:
w ubiegłym tygodniu wylano na naszej uliczce asfalt! Wreszcie nie trzeba bedzie co tydzień konserwować zamków w taczce.
W sobotę przyjechali nasi sąsiedzi zza płota (wirtualnego) i od poniedziałku zaczęła się akcja grodzenie Przy tejże okazji następuje baaardzo intensywne zacieśnianie więzów sąsiedzkich, co sprawiło, że staliśmy się stałymi piwnymi klientami w najbliższej "Biedronce" Teraz jestem mądrzejsza o jeszcze jedną radę budowlaną: 10% budżetu MUSI być przeznaczona na... fundusz reprezentacyjny .
We wtorek, 02.08., z rańca zjawił się pan parkieciarz. We wtorek zrobił ino sypialnię na górze (wyszedł koło 20.00). W środę zjawił się już z pomocnikiem. I tak do 20.00 ponownie panowie wykończyli mozajkę na dole. Umówiliśmy się na płatność w 2 ratach - teraz zapłaciliśmy 600 zł, reszta po cyklinowaniu i lakierowaniu, które ma się rozpocząć 21.08. Pan parkieciarz stwierdził, że im dłużej sobie drewno leży tym lepiej - dłużej popracuje i nie będzie niespodzianek po lakierowaniu. No to niech sobie leży. Teraz wyposażenie saloonu jest takie..hm... bardzo.. japońskie , tzn - telewizor stoi na dwóch "płatach, listkach" (jesuu, jak to określić?? ) styropianu a my siedzimy na czterech listkach styropianu - ciężar ma się równo rokładać, no i śladów po nóżkach nie będzie.
Próbuję wgrać jedno zdjęcie. Trwa to i trwa...
Może więc na wszelki wypadek wyślę ten post zanim zwoje w komputerze się nie przegrzeją... Oby nie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia