Praktyczny dziennik AgnesK
Zanim pożegnamy się z p. Krzysztofem i jego rodziną na cmentarzu, tutaj kilka zdjęć wspominkowych.
Właściwie nigdy chyba tutaj nie publikowałam zdjęć z p. Krzysztofem, zawsze na pierwszym miejscu były mury, dylatacje..
Na budowie słowo mistrza było dla nas cały czas ważniejsze niż Murator, nasza kb.. Nie wiem jak nasz dom by bez niego wyglądał, jakie byśmy mieli wspomnienia z tych ostatnich trzech lat bez mała.. Jego uśmiech, kojący głos był zawsze w stanie załagodzić każde moje, nasze zagotowanie... Jego wieczne: Pani Agnieszko, spokojnie, damy radę..
Pamiętam jedno z naszych pierwszych spotkań na budowie, gdy już powiedzieliśmy, że my to Muratora czytamy i generalnie to "dużo" ( ) wiemy. Mistrz spojrzał się na nas i spytał: Ale worków z zaprawą nożyczkami rozcinać nie musimy? Spojrzeliśmy na niego z szeroko otwartymi oczami, nie rozumiejąc o co mu chodzi, wtedy wyjaśnił nam: "Pani Agnieszko, budowa to nie Wersal, to chamska robota. No tak, to nie tak jak w Muratorze pokazują białe fartuchy i czyste wiaderka". I dalej opowiedział jak to kiedyś pracowali u fanów Muratora, gdzie inwestor niemal nie wywalił ich pierwszego dnia budowy, bo worek z zaprawą rozerwali tak jakoś nierówno, ręcznie, a w M pokazywali na zdjęciu, że nożyczkami się rozcina..
Zapewniliśmy go, ze aż takimi fanami M to my nie jesteśmy.
Faceci z Mistrzem na czele często mnie podpuszczali na najbardziej perfidne sposoby. Początkowo łykałam wszystko, co powodowało ich niemałe rozbawienie (moje też), ale z czasem nauczyłam się im odpowiadać tak samo.. Niezła to była szkoła dowcipu męskiego.
To takie wspomienia przez łzy... A wiem, że jest wielu ludzi, którzy dziś płaczą po nim, dzwonią do nas znajomi nie mogący pojąć tej tragedii.
Teraz trzeba tylko pomodlić się za nich i za pozostałych członków rodziny, bo dla nich to o stokroć większa tragedia..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia