Dom Nowofundlandów
26.11.07
Zakupy „małego murarza” – betoniarka, 2 kielnie, kuweta, wiadro budowlane do wciągania zaprawy na górę, piła do cięcia gazobetonu, młotek gumowy, młotek murarski, poziomica.
Zaczynamy! Sobota więc sporo czasu, od 14.00 walczymy z nowym wyzwaniem… Betoniarka złożona, działa! Zaczynamy ostro, bo w aktualnym stanie szczytów potrzebne są nadproża. Długość 2,40 ważą od groma…. Opracowujemy technikę wciągania ich na górę i wspólnymi siłami dajemy radę – po niecałej godzinie nadproża są na górze. Kto powiedział, że kobieta nie może być pomocnikiem murarza?!
Teraz zaprawa – fajnie że znamy proporcje cementu, piasku i plastyfikatora, ale co to znaczy że wody do właściwej konsystencji??? Jaka jest ta właściwa? No i jak można się spodziewać, pierwszy wsad przelany ;( Oczywiście przekonaliśmy się o tym dopiero usiłując wmurować pierwszy bloczek… Nic to, zagęszczamy już w kuwecie i działamy dalej. Oczywiście już się ściemniło, na szczęście mieliśmy przygotowane oświetlenie całej góry dla murarza (z którego nigdy nie skorzystał :/ ) Nadproże osadzone i zalane, wmurowane po dwa bloczki z każdej strony… Godzina 20.00 – ciemno, zimno, psy już dawno śpiące w trocinach w garażu na parterze, ale jaka satysfakcja !!! Widać już okno w pokoju Nat! Jutro będzie jeszcze lepiej – wiemy już co nie tak było z zaprawą, czyli – pierwsze koty za płoty… Na szczęście Arek jest bardzo wysportowany i do tego praca na wysokości też nie jest mu obca – skakanie po rusztowaniach których jeszcze nie zabrali murarze, to żaden problem – można się skupić na samej murarce…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia