Kacy i Asiula budują Kryształ
Ponieważ mój mąż jest teraz bardzo zajętym inwestorem postanowiłam go wyręczyć w opisie kilku ostatnich dni. Tak więc teraz - relacja Asiuli :
Dla mnie wszystko zaczęło się w zeszły czwartek, kiedy zostało skoszone zboże rosnące na naszym "polu". Ktoś kto je zasiał zanim kupiliśmy działkę, nie zdążył niestety zebrać plonów. Potem w piątek przyjechała fadroma i zebrała humus. Cały zwał ziemi leży sobie teraz z tyłu działki (jak tylko nauczę się wstawiać zdjęcia to będzie to można zobaczyć).
W sobotę o 9.00 przyjechał pan geodeta i nasza ekipa murarzy z panem Czesiem na czele. Geodeta wytyczył budynek i dokonał pierwszego oficjalnego wpisu w Dzienniku Budowy. Potem do akcji wkroczyła zamówiona wcześniej koparka, która wykopała nam fundamenty. I wtedy się przestraszyłam, że chyba coś źle wytyczyli, bo ten nasz domek taki mały.... Ale zostałam szybko uświadomiona, że jak staną ściany, to od razu będzie widać te ok. 160 m2 do sprzątania .
Tego samego dnia pojechałam też do tartaku po deski na szalunek (i pierwsze zdziwienie - 2,5 m3 desek 1.300 zł ). Wszystkie te prace i uzgodnienia trwały do 14.00 a potem z niecierpliwością czekaliśmy na poniedziałek.
I trochę byłam rozczarowana, bo w poniedziałek panowie ułożyli szalunek i zaczęli kręcić zbrojenie. Teraz czekamy do jutra, bo na jutro dopiero zamówiliśmy beton z gruchy do zalania ław (jest problem z betonem i tylko dzięki uprzejmości kolegi dostaniemy go szybciej i taniej - za co dziękujemy ). Więc od wczoraj nic się dzieje. Dzisiaj tylko mają jeszcze przywieźć chudziak. Oczywiście zaraz będę robić fotki (moje ulubione zajęcie jak na razie).
Rozglądamy się też obecnie za nadprożami, w których ukryte są kasety do rolet zewnętrznych. Znajomy polecił nam firmę Leier. Bardzo proszę o opinie osób, które je użytkują. W Toruniu zaoferowano nam kasety ze styropianu, które montuje się zamiast pustaka nad oknem, a dopiero nad tym nadproże. Nie wiem, które rozwiązanie jest lepsze. Rolety zewnętrzne planujemy zakładać stopniowo na poszczególne okna a nie od razu (uzależnione jest to od finansów). Na razie zbieramy opinie.
Cały czas czekamy też na projekt z Zakladu Energetycznego, który "robi się" już od 2 miesięcy, a polega na narysowaniu 1 (słownie: jednej) kreski na mapce . Tak samo jest z projektem wodociągu. Na szczęście prąd i wodę mamy od sąsiada.
W ogóle ta cała przeprawa z urzędami jest czymś niesamowitym. Człowiek się przekonuje, jakie ma niezliczone pokłady cierpliwości w sobie... Zaczęło się od naszego projektanta, który nie złożył wniosku o pozwolenie na budowę tak jak nam obiecał, tylko 2 tygodnie później - mimo, że miał komplet dokumentów. Na dodatek zapomniał o zaświadczeniu o odrolnieniu. Dowiedzieliśmy się o tym po 2 tygodniach od złożenia wniosku i tylko dzięki znajomemu udało się uzupełnić wniosek o ten świstek bez przedłużania terminu wydania decyzji. Na szczęście pozwolenie uzyskaliśmy od razu z pieczątką, że jest prawomocne i mogliśmy od razu składać papiery do banku o kredyt. Zależało nam, żeby załatwić to przed 1 lipca- wszyscy wiedzą dlaczego :)
Tak więc mimo, że całe życie byłam przeciwniczką kredytów - w lipcu podpisaliśmy cyrograf na 30 lat i budujemy nasz wymarzony własny domek.
Chyba wystarczy jak na drugi wpis. Obiecuję, że nauczę się wstawiać zdjęcia (ale może ktoś by mi napisał jak to się robi? )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia