"Bolero" Ani i Grzegorza
Nasz strop został zalany cztery tygodnie temu. Nie pisałam, bo zarabiałam w tym czasie pieniążki na dalszą budowę naszej chatki. Laliśmy B20 z gruchy. Wszystkiego dopilnował mąż. W sumie przy ostatnim wylewaniu stropu było pięciu robotników. Sąsiad dużo nas nie skasował, ale trochę nerwów mnie kosztował. Przy okazji dowiedziałam się jak niewiele potrzeba takiemu, by się schlał. Wystarczyły mu do szczęścia i odjazdu dwa kieliszki na zakończenie i trzeba go było zawlec do domu.
Zaraz po zalaniu stropu obsypaliśmy nasz domek ziemią z wykopów fundamentowych. Teraz przy odrobinie czasu musimy jeszcze przesadzić iglaki i zabezpieczyć otwory okienne na zimę. I czekamy do wiosny na czapeczkę dla naszej chałupki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia