dziennik budowy ,która się zaczyna..(w końcu..)
Wczoraj zaczęliśmy robić fundamenty .Pan architekt spóźnił się akademicki kwadrans ale za to jak przyjechał to zabrał się ostro do pracy. Mąż nie zdążył ułożyć desek na przyczepkę a pan ( nazwaliśmy Go Szumacher bo szybko chodzi,własciwie to biega) zakasał rękawy i pomógł ładować. Wytyczanie trwało kilka godzin.Nasza działka wydaje się w miarę równa a okazało sie ,że róznica poziomów wynosi ponad 150 cm. Betonu wyjdzie mniej za to bloczków dużo więcej. Ledwo skończyli wytyczać ( mąż powiedział mi ,że dawno tak nie biegał) zaczęło padać. Męża brat robił w tym czasie zbrojenie do fundamentów.
Dziś przed 9 rano przyjechał znajomy ,który minikoparką fundamenty pokopał. Nie padało na szczęście i wszystko szło ładnie. Po kilku godzinach fundamenty zastały wykopane. Zapłaciliśmy 400 zł.Wyszło 416 ale obniżył do równości. No w końcu to znajomy. Po południu przyjechał murarz i okazało się ,że belki sa za szerokie w stosunku do fundamentów Trzeba było wyginać druty żeby zmieściły się w fundamenty, oczywiście szpadlami tez były poszerzane. Mąż jeszcze jest na działce i coś poprawia bo jutro przed 10 mają gruchy przyjechać. Ogólnie dzień zaliczam do udanych :) . Nie padało i na deszcz tez się nie zanosi. Zdjęc zrobiłam sporo. Teraz będę uczyła się wstawiania. Mam nadzieję,że to nie jest trudne.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia