dziennik budowy ,która się zaczyna..(w końcu..)
Dzisiaj miałam sajgon na budowie. Zaczęło się od tego ,że za późno zrobiłam sniadanie. Panowie byli uprzedzeni wcześniej ,że tak będzie bo do lekarza z dzieckiem pojechałam. Jak przyjechałam to jakieś uwagi były do mojego M ,że towaru mało i jadą inny dach robić. Oczywiście był to przytyk bo te pierdoły na dzisiaj nie były potrzebne tylko na jutro. Dzisiaj kończyli przybijac łaty i dachówkę na dach wnosili. Na koniec starszy majster mnie wkurzył bo powiedział,że mu sie ta dachówka nie podoba bo nie jest gładka tylko pofalowana To mu powiedziałam ,że kupiliśmy taka jaka nam pani w hurtowni poleciła ,zresztą była w promocji.A tak w ogóle to nam sie podoba i już.
Prawda jest ,że z rodzina to tylko na zdjęciu .. Nie dosyć ,że codziennie im śniadanie i obiad szykuje to jeszcze fochy stroją. Za darmo nie pracują. Za deskowanie i położenie papy 4 000 pln zaśpiewali.Dach pewnie pokażę jak skończą.Starałam się ,chciałam jak najlepiej ale dziś przegięli.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia