Perypetie zakochanych przy budowie "za rogiem"
No i klops!!!!
Zakład Energetyczny to dno jakich mało!
W grudniu podpisaliśmy umowę i wpłaciliśmy kasę za przebudowę linii napowietrznej. Do końca marca miała być wykonana, no i miała, na papierku...
Dzwonię do nich, jak poszedł przebieg przetargu, ile zapłacimy, itp...A facet tam pracujący i teoretycznie zajmujący się naszą sprawą, mówi, że nic się z tym nie dzieję. Nawrzeszczałam na niego, że są niepoważni (oczywiście ostro było) i że sama się wszystkim zajmę! Bo z nimi to przebudowa trwałaby do listopada 2008!
Zadzwoniłam do biura projektowego i za całą brudną robotę zapłacę 4000zł do kwietnia mam mieć pozwolenie na przebudowę, a firmę która to zrobi już znalazłam. i wcale tak drogo nie będzie
Pieniądze już mamy na koncie (z kredytu), część materiałów zakupionych czeka na parkingu hurtowni na swoją kolej na budowę a tu lipa. Żeby wbić szpadel pod budowę rogacza, musimy najpierw przenieść tą za..ą linię!
Suma sumarum, rozpoczęcie budowy nastąpi w czerwcu......
Ech...szkoda gadać...
Będę informować na bierząco
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia