Dziennik Budowy Mliniaczkow
Czas wkońcu uzupełnić dziennik.
Do zalania chudziaka wszystko poszło zgodnie z planem. Po zalaniu chudziaka był w sumie tydzień przerwy, ale w końcu nasza ekipa pojawiła się na budowie i w sobotę (04.08.07) zaczeli murować pierwsze ściany nośne domku.
Nie wiem czy wasze ekipy też tak mają ale nasza to muruje 3 czy 4 domy jednocześnie, i najgorzej jest ich ściągnąć na budowe, ale za to jak już sie pojawią to uwijają sie jak mróweczki. Tak czy siak to jestem z nich jak do tej pory zadowolona.
Plan na ten tydzień:
poniedziałek i wtorek:
murowanie ścian nośnych i dzialowych i kominów
środa i czwartek:
układanie stropu
piątek: zalanie stropu,
następny cały tydzień przerwa.
Opisze wam jaki mi się zdarzył w zeszłym tygodniu incydent.
Szukaliśmy dekarza- problem polegał na tym , że mimo iż miałam dużo nazwisk poleconych przez forumowiczów to nikt nie mial czasu,żeby zrobić ten dach na początku września, w końcu znalazł sie jeden pan.
Spotkaliśmy sie z nim na działce zobaczył projekt i po dwóch dniach dał nam wycenę . Powiedziałam mu że jeszcze muszę przemysleć sprawę i że jeśli się zdecyduję to zadzwonię do niego następnego dnia aby podpisac umowę.
No i dzwonię do tego pana następnego dnia , tak jak się umawialiśmy. Obwieszczam mu wspaniałą nowinę , a mianowicie ,ze jego oferta cenowa pobiła wszystkich innych dekarzy ( oczywiście tych innych nie było) a cena była normalna, ale zawsze trzeba troche poczarować i pytam sie szanownego pana dekarza kiedy może przyjechać podpisać umowę?
A pan dekarz: Jaka umowę proszę pani?, o mnie to na forach piszą, że ja taki solidny jestem i jak pani mi nie ufa , to ja nie zamierzam dla pani pracować. To jest wersja light
Po czym się rozłączył, nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że przecież dzień wcześniej rozmawialiśmy o umowie i nie miał nic przeciwko temu, a po za tym ja nie mówiłam o umowie jakieś notarialnej czy coś , tylko zwykłej między nami, na wykonanie dach, no a po za tym ten pan chciał zaliczkę.
On chyba nie myślał że mu dam pieniądze bez umowy, a póżniej ja mam się bujać, nie bedę miała ani dachu ani kasy.
I tak to oto takim sposobem zostałam bez dekarza. Jeszcze tego samego dnia wielkiej panice zaczeliśmy z mężem jeżdzić po okolicznych budowach, aż w końcu znależliśmy takiego, który nie dość, że podpisał umowę to jeszcze fakture wystawi.
Pozdrawiam wszystkich budujących i oczywiście dekarzy
[/code]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia