Dziennik Budowy Mliniaczkow
Ciąg dalszy opery mydlanej:
A więc po zalaniu stropu pojechalam na tydzin na mazury do moich rodziców, odpocząć od budowy i odstresowac się, a było czym bo na budowie bylam każdego dnia jak byli tam murarze i jak WIELI BRAT -( a raczej siostra) bacznie obserwowalam ich przy pracy- pewnie mieli mnie juz dość, że ciągle tam przesiadywałam i krążyłam w koło domu 100 razy dziennie wyszukując błędów, mimo że tak robilam i tak pozostaly po nich pomylki , których już nie naprawimy, a właściwie to jedna, ale to napisze o tym w swoim czasie.
A teraz coś pozytywnego
Co mi się podobało na tej budowie , to to ,że za każdym razem kiedy zalewaliśmy beton tj. na ławy, chudziak .czy strop, to nie musialam polewać go wodą , bo zawsze po zalaniu padał deszcz, który mnie wyręczał, -całe szczęście że nie padał kiedy murarze murowali.
Jutro powklejam zdjęcia budowy, jaka została do tej pory wykonana.
[/u][/b]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia