Drapałka
Część druga, czyli 'Choroba Małżona i jej efekt'
Skąd się wziął Małżon i inne historie o tym, kim jesteśmy
No, ogólnie Małżon wziął się z tego samego miejsca, co wszystkie inne Małżony. Zainteresowani, zaobrączkowani koledzy wiedzą o czym mówię, cała reszta świata nie ma pojęcia o tym, jak cichutko cierpimy...
Małżon jest dość mocno zdyscyplinowany, porządny, z zamiłowaniem do ograniczonego przyswajania nowości i ogólnie - lubi kręcić się w miejscach, które zna i lubi. Dodatkowo Małżon jest płochliwy jak sarenka i dryfuje z gustem w stronę klasyki.
Będąc prawnikiem płci zdecydowanie żeńskiej blond, Małżon ma za męża informatyka. Czyli mnie. Czyli faceta poukładanego w logice, przyswajającego nowości w zawrotnym tempie (hej, jestem gadżeciarzem, ok?), nerwowego w zakresie niezrozumienia świata przez innych. Znaczy, konflikt jest. Dobrze, że są inne cechy, pozwalające nam wesoło spędzać czas razem.
A teraz z powrotem do tematu
2007-03-12.
Małżon zachorzał i wziął kilka dni zwolnienia. W trakcie tego zwolnienia przeglądał ogłoszenia i szukał ładnych działek. O kilku efektach może Uważny Czytelnik znaleźć wzmianki w części pierwszej, o efekcie końcowym piszę tu. Albowiem Małżon znalazł Działkę.
Po znalezieniu ogłoszenia w gazecie Małżon uruchomił standardową procedurę, obejmującą telefon do mnie, podzielenie się informacją i 'ponieważ to jest bardzo niedaleko' żądanie niezwłocznego obglądnięcia. Co uczyniłem zaraz po pracy. Na działkę jedzie się z Poznania w stronę Kórnika, na wysokości Borówca wjeżdża w las i już po trzech kilometrach dojeżdża na miejsce. Miejsce jest bez dwóch zdań piękne (zdjęcia powyżej), spokojne, obrośnięte i niedalekie od komunikacji, ale odizolowane od niej (i od reszty cywilizacji) sensowną warstwą lasu.
Działka zauroczyła mnie tak, że od razu postanowiłem bolejącego jeszcze Małżona wsadzić w samochód i działkę pokazać. Świerki zauroczyły nas nawet po ciemku. A za dnia wyglądają na przykład tak :
http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKa/photo#5097037054294759538" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxQMhQ-GHI/AAAAAAAAAOk/-cGaghg9fYA/s288/DSC00121.JPG
Dalsza część działań objęła:
Umowę przedwstępną
Skoszenie trawy
Kredyt w BZ WBK (czy ktoś z Was kiedykolwiek musiał przedłożyć oświadczenie o prawdziwości zaświadczenia o wysokości dochodów? W banku, którego Klientem jest się od 11 lat?? A potem mnie pytają, czemu odchodzę z BZ WBK :) )
Podpisanie umowy notarialnej
I przekazanie własności działki, sierpień 2007.
Co było dalej, napiszę w odcinku szóstym, 'Jak kupić działkę z wadą prawną' :)
Uwaga na marginesie, czyli 'kiedy gość zacznie pisać o budowie?'
Jeszcze nie buduję. Łopatę wbijemy 1 września 2008, w tej chwili nawet trawy nie koszę. Cały ten dziennik to raczej retrospekcja tego co było tak, żebym w momencie rozpoczęcia budowy mógł pisać li tylko o bieżących działaniach. Moich, Małżona i Juniora, któremu zostały dwa tygodnie siedzenia u Małżona w brzuszku. Będzie się działo :)
A, i jeszcze jedno. Małżon, Prawnikiem będąc, zakazał mi pisać o cenach. Nie mogę więc napisać, że metr działki pod Poznaniem w zeszłym roku kosztował około 150zł. Innych cen też raczej nie będę podawał
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia