Drapałka
Część piąta, 'Sąsiad, jego żona, dwa psy i córka'
Lokalizacja geograficzna : Świat, Europa, Polska, Wielkopolskie, Gmina Kórnik, Tutaj ->
http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5232844727929234450" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SJ7MjiT_ZBI/AAAAAAAABFQ/Lln9MaZh78w/s288/Mapa%2C%204%20dzia%C5%82ki.jpg
Uwaga teraz, będę opowiadał.
Moja i Małżona działka jest ta z zaznaczonym domkiem. Na sprzedaż były cztery działki oznaczone 14, 15, 16 i 17. Na 15 mieszkają sobie fantastyczne drzewa iglaste. Moja wiedza ogranicza się do świadomości, że są świerki, sosny i plastikowe choinki bożonarodzeniowe, więc nie wiem, co tam rośnie. Ale jest ładne a nawet piękne. Na tyle piękne, że wahaliśmy się długo pomiędzy 15 a 16. Ostatecznie padło na 16 ze względu na miękkie serce Małżona, któren był zdecydowanie przeciwny wycinaniu drzewek.
Na szczęście sąsiedzi M., którzy kupili tę działkę, na razie deklarują niewycinanie drzew.
Działkę wizytowaliśmy na długo przed zakupem, a to rekreując się za pomocą badmintona, a to spacerując po okolicznych lasach (drzewostan nasienny, zakaz wstępu - dacie wiarę? mamy pod nosem las z zakazem wstępu, a więc i wyrębu!!! hurrra!!!), a to nawiedzając leśniczówkę, a to podglądając sarenki. O sarenkach później.
Jako że jestem, jak to mawia mój Dyrektor Sprzedaży, mocny w ryju, większość gadanego z napotykanymi ludźmi biorę na siebie, z Małżonem ubezpieczającym a to flanki, a to tyły. Tak było również w wypadku B.
B.
Dnia pewnego, kiedy spacerowaliśmy po nie-do-końca-jeszcze-naszej-działce, z zasadzonymi już naszymi kwiatkami na pryzmie nie-wiadomo-czego, w okolicy bramy wjazdowej zatrzymała się sensowna bryka, z której wysiadł B., jego Żona i Pies Podwójny. W sensie - dwa Psy. B. został ziwigilowany ocznie, oceniony na sympatycznego i zagadaliśmy. Okazało się, że B. poszukuje działki w okolicy, przejeżdżał, spodobało się, wysiadł i pyta, czy bym nie sprzedał. Żydów w rodzinie, o ile mi wiadomo, miałem ilości śladowe i głównie znajome, a nie wrodzone, ale talent mam. Co nie sprzeda, jak sprzeda :)., chwilę później B. miał już namiary na właścicieli działki, a ja potencjalnego Sympatycznego Sąsiada.
W części czwartej Uważny Czytelnik przeczyta zapewne o naszych poszukiwaniach wykonawców. Uprzejmie informuję, że ze względu na zajmowane stanowisko oraz pewne zawirowania genetyczne (kto nie pił jodu po Czernobylu, ręka w górę...) mam dość specyficzne podejście do Dostawców. Płacę. Wymagam. Nawiązuję kontakty międzyludzkie i sympatyczne. Olany (w sensie terminowości, kontaktu, braku informacji) bezwzględnie spuszczam na drzewo, albowiem mój business is all about the Time and the Quality, jak mawiają Francuzi. Reasumując część czwartą można by rzec, że dzisiejszy Rynek wykonawców domów jest, well, przetrzebiony. To say the least...
B. po raz drugi, czyli sąsiad - budowlaniec
Po wielu rozmowach, spotkaniach i dotarciu towarzyskim okazało się, że B. intensywnie działa na rynku budów domów, co na polski język przekłada się 'mam ekipy. kilka. dobrych. sprzedam Ci jedną.' Czyli - mam ekipę, hip hip, hurra. Ekipy budują co prawda masowo, ale za to dobrze. Mieliśmy wystartować w sierpniu, ale ostateczna data, ze względu właśnie na ową masowość i normalne w branży przesunięcia, została ustalona na początek września.
Dodatkowo B. jest oblatany w aktualnych cenach, procedurach, zasadach budowy, ma około 70% więcej zdrowego rozsądku niż ja i chętnie pomaga i podpowiada. Nie potrafię powiedzieć, czy mam szczęście ze względu na głupotę nabytą, czy wrodzoną. Ale, fakt faktem - mam.
O sąsiadach koniec :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia