Drapałka
Część czwarta, czyli 'Wykonawcy kontra Genetyka'
Zaczęło się dobrze.
Zaczęło się nawet rzekłbym sympatycznie, albowiem prace okołodziałkowe zaczęliśmy od spotkania z poleconym wykonawcą z okolic. Co prawda w rozmowie telefonicznej strzeliłem fopa, zapytawszy o termin ('Panie, ja Panu powiem kiedy mogę robić i tyle' usłyszałem w odpowiedzi..), ale... W spotkaniu bezpośrednim wykonawca był sympatyczny, rozmowy były sympatyczne, pooglądaliśmy projekt, uzgodniliśmy, że dostarczymy całość dokumentacji za tydzień. Dostarczyliśmy za tydzień i ustaliliśmy, że za dwa tygodnie człowiek się odezwie, poda cenę i zadeklaruje co i jak w zakresie terminów.
Następnie wyszukiwałem gości od Wyrównywania Terenu oraz gości od Kopania Studni. Efektownie szukałem, prowadząc poszukiwania zarówno z internetu jak i z samochodu, co zaowocowało kilkoma wpisami w mojej książce telefonicznej i umówieniem się z kilkoma wykonawcami na wizytę na działce. Pospotykałem się, poustalałem ceny. Po czym zazwyczaj nie mogłem się do gości dodzwonić, a jak się już dodzwaniałem, to
a) sprzęt się zepsuł
b) ludzie zachorowali
c) panieeee, zapomniałem, jutro oddzwonię z nowym terminem... (po czym patrz punkty a, b lub c)
A'propos genetyki
Czytelnik Uważny mógł znaleźć notkę o genetyce w następnym odcinku, tym o sąsiedzie. Genetyka przeszkadza mi o tyle, że jeśli widzę sensowność prac i chęć do prac i ogólnie pozytywne nastawienie do profesjonalizmu, to gotów jestem płacić i rozmawiać. Wraz z zanikaniem tych czynników zaczynam rozmawiać i płacić, a na sam koniec ani nie rozmawiam, ani nie płacę.
Udało mi się znaleźć trzech wykonawców stanu surowego, którzy byli na tyle komunikatywni i profesjonalni, że porozmawiałem z nimi o wycenach. Wyceny różniły się, oj różniły. Wszyscy trzej dostawcy zaproponowali odpowiednio XXX, XXX - 100tys i XXX - 200tys *. Najdroższa wycena obejmowała ręczne zdjęcie humusa (1500 pln).
W rozdziale piątym napiszę o sąsiedzie, który okazał się budowniczym (prawie jak Bob...), a co za tym idzie
- dysponujemy własną ekipą, która zbuduje nam 'od zdjęcia humusu do wieńca'
- dysponujemy człowiekiem od dachu (n.b. właśnie się umówiłem na czwartek**, podpisuję umowę), który zrobi dach
- mamy namiary na człowieka od koparki
- mamy sensowne namiary na materiały budowlane. :)
W chwili obecnej trzymam geny na wodzy. Znowu się zacznie, jak zacznę szukać wykonawców od systemów, wykończeniówki, ekip tynkarskich etc. Oj, będzie fajnie.
* Przypominam, że Małżon i ja ustaliliśmy - żadnych kwot w tekście. Owszem, będę wrzucał np. bieżące ceny kilograma cegły czy worka okien, ale nie liczcie na wiele więcej
** Czy Uważny Czytelnik zauważył, że powoli, powoli, małymi kroczkami wychodzę z retrospekcji wszelakich i zbliżam się do stanu 0?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia