dziennik loli
Jestem wściekła, bo bardzo chciałabym cos napisać o mojej budowie a tu sprawa utkneła w martwym punkcie. Pozwolenia na budowę jeszcze nie mam a Pani z gminy zadręcza mnie coraz to nowszymi sprawami. Ostatnio np. musiałam donieśc projekt zjazdu, na którym mam do wyciecia 5 klonów (wg. powiatowego zarządu dróg). Znajac życie pan konserwator przyrody nie da wyciąć pieciu, więc ze dwa będziemy musieli ususzyć (sugestia dyrektora powiatowego zarządu dróg). I nie wiem czy temu panu z Oś wystarcza moje tłumaczenia, że u mnie bedzie tyle zieleni iz na pewno zrekompensuje to tak wielka stratę. No i w koncu nie jeden las juz w swoim zyciu zasadziłam. A klony to nie rosliny tylko liscie (wie ten co ma takie na swojej działce) Wszystko jest nie po mojej mysli. ZE przydzielił tylko 12 KW mocy a po odwołaniu poszedł na ustępstwo i jezeli dopłacimy ze 20 tys. to oni zmienia linię i dostaniemy te swoje 20 KW. Inaczej ze wzgledów ekonomicznych inwestycja zwróciłaby sie im dopiero po 35 latach. Teraz chyba sie odwołam do URE. Juz jestem mistrzynia w odwoływaniu się.
W miedzy czasie przeliczam swoje grosiki i planuje wydatki na najblizszy rok. Jezeli nie nastapia nieprzewidziane losowe wypadki to jesteśmy z mężem w stanie odłozyć rocznie 30 tys. oszczednosci. Plus kredycik i pieniązki z ksiazeczki mieszkaniowej i moze jakos to bedzie.
Na razei oczekujac na decyzję conajmniej raz w tygodniu przechodzę małe załamanie nerwowe z euforią na zmianę.
Planuję zasadzić jakieś krzaczki przy wirualnym płocie. Niech sobie juz powoli rosną. Tylko nie wiem, czy nie bedzie potem problemu z zakładaniem prawdziwego. a z tym nam sie na razie nie spieszy.
cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia