dziennik mariana i iki
ach ten mój optymizm. Kiedy w UM składałem wniosek o warunki zabudowy, wyjątkowo opanowany - by nie rzec flegmatyczny Pana Inspektor- pytał czy decyzja ma zostać wyłana na adres domowy, czy też zgłoszę się po nią osobiście. Po 5 tygodniach zgłaszam się, Pan Inspektor przez 5 minut szuka decyzji wsród zalegających u niego papierów,podnosi słuchawkę i po zdawkowych uprzejmościach z rozmówca przedstawia moją sprawę. Po zakończenu rozmowy mowi mi, że decyzja została wysłana do domu. To było w środę w ubiegłym tygodniu. Ponieważ wie, że to musi byc polecony czekam spokojnie. Dziś, w poniedziałek ani widu ani słychu przesyłki. Oczywisty staje się wniosek, że wielce spokojny Pan Inspektor zrobił mnie w balona a swoim wspólpracownikom wyświadczył koleżeńską przysługą. Wydedukowałem, że urzędnicy zawalili i na"odczepne" powiedzieli mi, że sprawa załatwiona. Są chwile, gdy człowiekowi chce się z irytacji ugryźć biurko...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia