Dziennik budowy Ewy i Marka
Wtorek 6 listopad 2007 - tragedia ...
Nawaliłem na całej linii - logistyka dostaw zawiodla - ekipa do 11 stała i kończyła budę (no i stawiali słupki wysokościowe do bloczków)
A było to tak ...
Najpierw okazało sie że nie ma na budowie żwirku (miał być na wczoraj ) - telefon do dostawcy - samochód mu się zepsuł i może dowieźć po południu - to co glinę mają domieszać?
Ale i domieszać nie ma do czego bo cement i wapno pojechały omylkowo na inną budowę ... zadzwoniłem op.... i na 11 dotarli (w międzyczasie piasek od sąsiada z budowy siali - i żeby nie było - sąsiad pozwolił)
Ale i tak nie było czym kręcić bo kabel za krótki zrobilem
A było to tak - sąsiad się pozwolił podłączyć do swojej skrzynki no to zrobiłem przedłużacz - 40 m - elegancki ze skrzyneczką i porządnym gumowanym przewodem - ale że piasek (ten od sąsiada) po drugiej stronie to taczkować by trzeba było 20m więc zabraklo te 10 m
Dowiozłem kabel i o 11 ruszyli ...
A o 14 oczom nie wierzę - z energetyki przyszli i skrzynkę wytyczyli - do piątku będę miał własny prąd - hurra!
Do 16 ekipa rozwiozła bloczki i wymurowała narożniki
Szef powiedział - na sobotę szykować kasę za fundamenty - a jak do tej pory to są równie słowni jak dokładni - więc chyba tylko tornado może im przeszkodzić albo ulewa tropikalna - ale to chyba nie na naszym terenie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia