Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    125
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    240

Dziennik Gerionowy


Gerion

766 wyświetleń

Ech, na działce fundamenty już zaizolowane, a ja tu prehistorię opisuję.... Ale cóż, na wszystko przyjdzie czas.

 

 


Tak jak pisałem wcześniej, od połowy roku 2004 zaczęliśmy poważniej myśleć o budowie domu, a właściwie o zakupie działki. To nic, że mieliśmy jedną w Kostrzynie, hasło „kup pan działkę” z wielkim transparentem tupało nóżkami kiedy tylko mieliśmy wolną chwilę.

 

 


„A może by tak szeregowiec?” – pytała moja żona, bynajmniej nie na przeglądzie honorowej kompanii WP. No i się zaczęło. Oczywiście gdzie się szuka? Tam gdzie się mieszka. Przeryliśmy cały Strzeszyn i część Podolan. Owszem były fajne oferty ale tak pod 350, 400 tys. (tu się Gerion krzywi i narzeka na pazerność właścicieli ).

 

 


Aczkolwiek prawie po drugiej stronie ulicy jak wracamy z placu zabaw naszej pociechy, stoi niewykończony szeregowiec. W oknie kartka: na sprzedaż i nazwa pośrednika... Mierzę krokami...wychodzi 11. Dzwonimy.

 

 


Wiało wtedy niemożebnie, a małżeństwo pośredników jakoś tak na letniaka wypełzło z samochodu... No to ja do oglądania. Stan surowy zamknięto-rozbabrany rzec by można. Powierzchni już nie pamiętam, ale 3 kondygnacje (teraz to się pukam w czoło ). Taras z tyłu zarwany, okno dachowe osadzone na słowo honoru... „Skolka?” – grzecznie zapytałem. A 250 z możliwością negocjacji... No dobra, se myślę, na wykończenie stówa, na urządzenie z 60 ...I zaczęły się negocjacje.

 

 


Koniec końców byłem chyba ze 3 razy u pośredników. Kręcili nosami, wychwalali pod niebiosa, wymyślali różne bajki. Zeszli 10%. Po tym jak ich grzecznie wyśmiałem i nieodzywałem się z miesiąc zadzwonił telefon i oferta spadła do 200 tys. Ale ja myślami byłem już daleko.

 

 


Objechaliśmy z żonką cały Suchy Las. Pięęęękne działki. Jedna, przy równoległej do ul. Szkolnej, ze starymi brzozami... Na drugi dzień już gadałem z Progressowcem...”Panie, te działki idą jak woda, do jutra musisz pan decyzję podjąć...”. Baran, se myślę, czy ja kurna ziemniaki kupuję? Rozumiem, że tak ważny BON to tylko z gośćmi pokroju Kulczyka gada, ale takim podejściem spienił mnie dokumentnie. Olałem. I z dobry miesiąc działka stała nienaruszona... a może i dłużej?

 

 


Po drugiej stronie Suchego Lasu też wynaleźli nam (a jakże, chyba z 7 biur mi dzwoniło codziennie z ofertami, zwykle tymi samymi, które już nie raz widziałem), całkiem ciekawą działkę. Narożna, na skarpie, z tyłu las, z przodu dwie bardzo wiekowe akacje, sąsiad jakiś kanadyjczyk (znaczy się drewniak). No miód malina po prostu.

 

 


Rude dziewczę, które mi tę działkę pokazało musiało podpisywać jakieś tam zobowiązania i papiery, bo to niby od konkurencji i takie tam bajki. Ale teraz najlepsze. Se z nią jadę i atak pytam: „hmm. a pani to ile już takich porządnych działek upchnęła? jak ma pani takie doświadczenie to może coś mi pani podpowie?” ... ano pani nie upchnęła ani jednej działki. Ba, ani jednego domu, czy mieszkania. Pani wzięła pracę sezonową w BONie i miała pojęcie o sprzedaży działek jak ja nie przymierzając o fuzji nuklearnej. W cenach w poznańskich dzielnicach zagiąłem ją jak słomkę, o cenach za metr mieszkania nawet nie próbowała ze mną dyskutować... Ech, fachowcy psia mać.

 

 


Ale nasza „świadomość inwestorska” zaczęła coraz bardziej się rozszerzać. I to w nieoczekiwaną stronę. Spławie i Pokrzywno. Nawet nie wiedziałem, że są takie dzielnice I jak w Suchym Lesie ceny oscylowały wokół 130 złociszy, tak w tamtych rejonach stówka za metr to był standard.

 

 


No i żona znalazła ulicę Sanocką ;-( Masz babo placek. Tam to działki po minimum 1500m, a uzbrojeni to chyba tylko właściciele byli. W psa i ewentualne sztachety. Ale nazwa ulicy piękna.

 

 


I znaleźliśmy kolejną działkę. Blisko sklepu przedszkola i autostrady. Ale po spotkaniu z właścicielem i późniejszych rozmowach – rozmyło się. Sąsiad walczył 2 rok z uzyskaniem WZ....

 

 


A może by tak na wschód? Noooo tam to było gdzie podróżować. Swarzędz, Gruszczyn, Nowa Wieś... Nie pamiętam ile działek i domów obejrzeliśmy. Ale pan Irek z Mediatora to był gość. Ile on się z nami napracował, ile nawyszukiwał. I jaki był fachowy! W porównaniu z rudą to Czomolungma przy kupce żwiru. I bach! Znów skok na drugą stronę Poznania. Batorowo i wykończony (prawie) domek z wykończonym (totalnie) inwestorem. Projekt Gienia (do którego zapałaliśmy miłością od pierwszego wejrzenia).

 

 


Historia nie wiem czy prawdziwa, czy wymyślona „na potrzeby” ale w każdym razie smutna. Gość z kredytem, z niewykończoną budową, bez widoków na przypływ kasy, z grupką dzieciaków i trudną sytuacją życiową.... Musi sprzedać i to pilnie. Cena podobna jak za nasz nieszczęsny, pierwszy szeregowiec.

 

 


Nie wiecie nawet ile czasu myśleliśmy i gryźliśmy się z wątpliwościami... Ale pan Irek szybka jest! W międzyczasie objazdy po Swarzędzu i parę kolejnych okazów...A z nas twarde sztuki, wybredne.

 

 


A tu już jesień się kończy, śniegiem zaczyna prószyć. Pojechałem na działkę w Kostrzynie i uwieczniłem śniegową kołderkę. Efekty możecie sobie http://www.gerion.perfekt.pl/images/budowa/slideshow270205.html" rel="external nofollow">obejrzeć tutaj... Trzeba poczekać krzynkę aż się załaduje, bo to spory plik swf (ot uroiło mi się by zrobić we flashu prezentację...).

 

 


No i już prawie kupiliśmy. W Swarzędzu. Żona co prawda pamięta głównie panią pośredniczkę z wymalowanymi tipsami i coś tam komentuje Ale ja tylko ją raz na oczy widziałem A potem to już rozmowy z szefem. A szef? Fiu, fiu. On być fołr jear w Kalifornia, on widzieć wszystko i być debeściak nad debeściaki. Jeździć szybka mercedes do Berlina codziennie i mieć fłancuski kominek, w którym i tak nie palić....

 

 


Rozmowy z szefem były okropne. Ale pouczające. Ile ja się nasłuchałem historyjek o radnych Swarzędza? I to pikantnych. Ile o Czikago i przemycie przez granicę? No ale w końcu spotkałem się z właścicielem.... Na jutro kasa i umowa.

 

 


Nocą gorąca linia z teściem, który dla mnie jest opoką wiedzy i doświadczenia. A ranem konkluzja....

 

 


Wiecie, czasem to człowieka oświeci. Chociaż częściej działa jak w amoku. Mnie oświeciło. Podjęliśmy decyzję. Dość szukania i tracenia czasu. Budujemy w Kostrzynie.

 


Wiecie jak się debeściak buldoczył?

 

 


Gerion

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...