Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    125
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    240

Dziennik Gerionowy


Gerion

833 wyświetleń

Skoro już zapadła decyzja, że się budujemy i wiemy już gdzie, no to trzeba by wybrać jeszcze co budujemy?

 

 


Pewnie wszyscy przez to przechodzili, tony katalogów, tysiące projektów, kilometry podróży po nowych osiedlach i podglądanie co też inne ludki pobudowały....

 


No ale my byliśmy już napiętnowani Gienią z Batorowa. Poza tym ja, naczytawszy się Muratorów, nasłuchawszy opowieści dziwnej treści, wbiłem sobie do głowy – projekt ma być jak najprostszy, jak najtańszy. Dach dwuspadowy, piony sanitarne w jednej linii, maksimum ergonomii, co nie znaczy że musi być ładne...

 

 


I tu się zaczął konflikt interesów. Żonka chce ładne, ja chcę tanie i proste

 

 


Wiecie, w międzyczasie wybieraliśmy różne projekty i żaden nie był taki – KOMPROMISOWY. W końcu stwierdziłem, że trzeba sobie wypisać priorytety. Najpierw rzecz most importand – jaki duży ma być dom? Wypisaliśmy pomieszczenia i ich metraż... Wyszło minimum 110 maksimum 140 metrów plus jakiś garaż...

 

 


Pierwsze kryterium wybrane.

 

 


Teraz wymiary domu, no bo działka 24 metry i nie wszystko co nam się podoba może na niej stanąć. No i już byliśmy w domu Projekty kompromisowe które wynaleźliśmy i nam się bardzo spodobały to: http://www.domnahoryzoncie.pl/3/projekty.php?page=projekty&id_projektu=11&id_autora=2&spacer=2&proj=GIENIA" rel="external nofollow">Gienia, http://www.domna5.pl/index.php?opcja=details&id=9&nazwa_projektu=ZOSIA" rel="external nofollow">Zosia i http://www.dobredomy.pl/?id_project=40" rel="external nofollow">Feniks. To były projekty topowe. Aczkolwiek myśleliśmy o Eko i Echo również... Myśleliśmy poważnie, nawet na forum muratorowym namiętnie o tym rozprawiałem i zapisałem się do fanów Horyzontu

 

 


Weryfikacja, przeprojektowania wnętrz, tu zmiana ścianki działowej, tam wymiar okna. I rzecz najważniejsza, choć nikt by tego nie przypuszczał: garaż....

 


Pewnie, że miał być na 2 samochody. W przyszłości jakiś Land Cruiser, a na razie na naszego superturbo Lanosa i dwa rowery ;-D

 

 


I klops. Przy projektach w rzucie prostokątnym, z prostym dwuspadowym dachem, na naszą działkę na wejdzie „na dostawkę” żaden porządny garaż.... Ile ja się narysowałem papierowych projekcików, samochodzików, na papierze milimetrowym... Znałem wymiary wszystkich topowych aut kombi zwłaszcza. Najfajniej wyglądały opcję: wąski garaż, auto za autem. Na polu boju została Zosia z powiększonym salonem i przyklejonym garażem.

 

 


A i tak zabrakło paru centymetrów. Wiecie, niby parę centymetrów różnicy nic nie znaczy, przynajmniej tak się oficjalnie wmawia facetom, coby kompleksów im zaoszczędzić Ale kurczaki, dla nas znaczyło. Mam w tej chwili garaż 2,78 szerokości i wiem co znaczy różnica paru centymerów.

 

 


Aleśmy się namęczyli, żeby coś szybko wybrać... Tym bardziej, że „załatwianie papierów” było już w drodze i gość załatwiający, powiedzmy pan D* nieco nas przynaglał byśmy projekt wybrali.... Z tym panem D* i przynagleniami to osobna, bardzo długa i barwna historią, którą opiszę później

 

 


Byliśmy w desperacji, zwłaszcza ja. Moje wizje pięknego TANIEGO dachu dwuspadowego, pokrytego równie piękną i TANIĄ blachodachówką odchodziły w niebyt. Na horyzoncie pojawiła się wizja, której się obawiałem: koperta.... Bynajmniej nie wypełniona pieniędzmi.

 

 


Jeszcze rzutem na taśmę, postanowiłem poszukać pod latarnią. Znaczy się tam gdzie najciemniej, czyli w biurze architektonicznym. Udałem się z miejsca mojej pracy na drugą stronę sąsiedniej ulicy, gdzie to mieści się pewne biuro na P*.

 

 


Pani miła i przyjemna powitała mnie od wejścia. Po krótkiej i rzeczowej rozmowie ustaliliśmy co mnie jako przyszłego inwestora interesuje...Dwie godziny wybierania projektów i w końcu nadzieja zaświtała w moim sercu.

 

 


Projekcik ich autorstwa, metrażowo, wizualnie podobny do Gieni. Jakby dostawić garaż to się MIEŚCI na naszej działce...cena 1200 złociszy...No same plusy. Więc ja ciach, ksero, biorę rzut do domku i de novo, co gdzie zmienić i przestawić, żeby nam było dobrze....

 

 


A w międzyczasie rozmowy z panem D* (pisałem już, że to inna historia?). W każdym razie gość równiacha, mówi: „za załatwienie pozwolenia na budowę i zrobienie całkowitej adaptacji do lokalnych warunków zabudowy biorę 1000zł. Połowa teraz, połowa po robocie...” Na kiedy by to pozwolenie było pytam się? „Góra dwa miesiące...” Było wtedy Matki Boskiej Gromnicznej (2 luty dla niewierzących), że piorun jakiś nie strzelił, albo ziemia się nie zatrzęsła jak on te dwa miesiące przyobiecał, to nie wiem... No ale to inna historia.

 

 


Pełen optymizmu i zadowolenia idę więc Marcelińską i skręcam w uliczkę do biura P*.

 


Pewnie kupimy ten projekt, bo nam się bardzo podoba. Pani uśmiech aż wyskakuje zza okularów. „A który projekt?” – pyta z głupia frant. No jak to który? Pokazuję ksero porysowane przez nas ... I mówię nieopatrznie, że i tak zaadoptujemy projekt na nasze potrzeby itd. itp..

 

 


A miła pani na to, że jak to, że TO już jest adaptacja... Zatkało mnie. To co ja oglądałem i po czym rysowałem w domu. Po adaptacji ?!?! Wyszło na to że tak. Że to była „wariacja” na temat projektu pierwotnego i ten projekt pierwotny kosztował 1200zł...A za ich adaptację tego pierwotnego g$#&@ miła pani życzy sobie dodatkowy 1400 zł... (gdzie ja od pana D* mam już adaptację zapłaconą, bo dałem mu przecież 5 stówek).

 

 


„Czyli co?” – pytam już skrajnie poirytowany – „to porysowane o tutaj, kosztuje 2500 zł?!” Kosztowało. Szlag mnie trafił. Nie napisze tego co powiedziałem pani, co myślę, o takich praktykach i o takiej działalności. I o takiej miłej pani. Musieli mieć dobrego szklarza, że te szyby wytrzymały jak wychodziłem....

 

 


A pan D* naciskał...

 

 


Szukaliśmy więc ostatecznie projektu po kwadracie. Z wbudowany lub wysuniętym garażem na dwa stanowiska. I wtedy zrezygnowaliśmy z poddasza. Nasze oczekiwania w zupełności spełniała by parterówka (i od razu sobie przypomniałem wizję szczęśliwego posiadania szeregowca). Było parę warunków, np. spiżarka, trzy pokoje, kuchnia większa niż 8-9m2, pokoje większe niż 13m2, holl nie większy niż 10% powierzchni budynku, no i metraż 120-140 bez garażu...

 

 


I w końcu znaleźliśmy. To był strzał w dziesiątkę. Układ – prawie idealny, metraż: prawie 125m2, parterówka, garaż na 2 stanowiska, wszystkie warunki spełnione. Wszystkie! Kuchnia 15m, najmniejszy pokój 13m, pozostałe większe, salon prawie 34m, spiżarka...Jednym słowem http://www.domus.wroc.pl/projekt1.html?id=19" rel="external nofollow">PLEJADA ...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...