Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    125
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    239

Dziennik Gerionowy


Gerion

935 wyświetleń

Ale ten czas leci, a ja nie mogę zabrać się za aktualizacje dziennika. No dobra, nie marudzę tylko piszę.

 

 


Człowiek to się całe życie uczy i głupi umiera, jak mówiła moja śp. babcia. Byłem na przeglądzie technicznym auta, pierwszy raz z pełną świadomością, że wszystko będzie OK., „kontroler” do niczego się nie przyczepi (sprawdzałem wszystko samodzielnie, nawet parę kółek na ręcznym, żeby sprawdzić, czy aby linka nie naciągnięta za bardzo...Nie była ).

 


Co roku miałem jakieś perypetie, a to raz mi się żarówka przepaliła w czasie badania, a to jakiś numer czegoś tak nie zgadzał się z tym samym numerem we wpisie...No nieważne. W każdym razie, jak gość mi powiedział: „a teraz proszę przeciwmgielne tylne” to zwątpiłem... Nie mam przeciwmgielnych tylnych i nigdy ich nie miałem. Mistrz zaczął mi wyjeżdżać z paragrafami i tłumaczyć, że nawet maluch ma U mnie nie było. Znaczy nie było podłączenia instalacji do włącznika. No i nie było żarówek. Zaślepki tylko. Gość odkręcił...i pokręcił głową, wyzywając na durnych koreańczyków. A ja składałem dzięki skośnookim, że nie zostawili żarówek, bo bym musiał się bujać do mechanika...

 

 


Wróćmy do tematów budowlanych.

 


Łyknąwszy odrobinę wiedzy melioracyjnej, zapieliśmy szelki i bohatersko podeszliśmy do tematu: „O tym jak Sączek obchodził fundamenty”. Zaplecze frontowe w pełni przygotowałem 18 maja. Parę ton drobnego kamyszka, 40 metrów rury fi60 (takiej ładnej żółtej z perforacją) i paręnaście metrów geowłókniny. I pierwsza skucha przy kamyszkach. Ktoś by powiedział temat prosty jak budowa cepa – jak nie umiesz zamówić sobie kamyszka to się nie zabieraj za budowę... No ja zamówiłem. Fakt, że na odległość i przez telefon, ale nie pojadę 40 km dla nieinteligentnych 10 ton skały. I przyjechał mi jakiś kliniec 8-18 mm. Tylko, że je moim przewrażliwionym wzrokiem inwestora widziłem tu same kamloty jak pięść Pudzianowskiego. A tak chciałem mieć drobny, ładny żwirek...taki wiecie, trochę grubszy niż ma kot w kuwecie. A nie kurna kamloty w które nawet dinozaur by nie narobił ! Ale co tam. po konsultacjach nerw mi nieco opadł. Od biedy mogły by być, miały pełnić funkcję drenażową...

 

 


Wiecie ile zabawy było z obwijaniem rury geowłókniną? Robiliśmy to w naszym „salonie” w bloku Nasz mały zuch miał ubaw po pachy skacząc między długimi zwojami rury (i skutecznie utrudniając owijanie). W końcu po paru godzinach walki, wąż został skutecznie unieruchomiony, zabity i zabalsamowany geowłókniną. Po tych doświadczeniach moglibyśmy starować w przetargu na renowacje Tutanchamona. Na dywanie pokoju leżały kilogramy małych, żółtych kulek wytrząśniętych z rury...

 


Teraz pozostało tylko wsadzić mumię sączka do naszego auta, przetransportować na działkę i czekać na stosowne okoliczności przyrody celem zagrzebania mumii w ziemi i przepuszczenia przez nią strumienia wody gruntowej.

 

 


No i zacząłem szukać odpowiedniego koparkowego (znaczy zacząłem wcześniej, niejako symultanicznie z procesem przygotowań do balsamowania). I niby w Polsce jest bezrobocie... Cudem wytrząśnięta skądś koparka przyjechała po tygodniu. Był 23 maj. I nie wiem, czy jakieś fale elektromagnetyczne rozchodzą się pod (nad?) działką, ale tak: Katerpillar przy ściąganiu humusu zaliczył dwukrotnie pęknięcie przewodu hydraulicznego. Tym razem pękła gąsienica...

 

 


Koparkowy jednak twardy był a nie miętki. Możecie sobie tylko wyobrazić, że jak wykopał kawałek, to przesuwał się dalej podpierając z „chorej” strony łyżką... Wyglądało to prawie jak scena z Matrix 3 z kroczącym mechem i generałem Mifune (czy jak go tam zwali)

 


W każdym razie wykopał. Wykopał pięknie, ze spadkiem i tak jak trzeba. Ja tylko musiałem dogrzebać się do sączków, wybrać wodę, zasypać „kamlotami”, położyć mumię rury, podłączyć ją do wlotu (i wylotu) sączka, zasypać warstwę kamyszków, zasypać gruntem rodzimym i uklepać.

 

 


Wykop był szeroki na jakieś 40 cm. A że ja nie należę do typu wąski w barach, musiałem stać w poprzek. Stać to pół biedy, ale schylać się i wygrzebywać wiadrem szlam i błoto – to była masakra. A przy temperaturze 30 stopni na zewnątrz to była prawdziwa masakra teksańską piłą łańcuchową...

 

 


Żonka dzielnie mi towarzyszyła. Wynosiła bohatersko wiadra śmierdzącej bryi, rozgarniała kamyszek (wymieszany z piaskiem), którego każdorazowe wsypanie do wykopu, wywoływało prawdziwą burzę piaskową... Przez moment czuliśmy się jak szczury tobruku

 


Odkupiła to bidulka zakwasami i weekendowym osłabieniem.

 

 


Ach, zapomniałbym. Przygotowania frontowe wymogły na mnie zakup taczki. Nie wiedziałem że się zmieści do bagażnika Zmieściła się, wystawały tylko rączki, więc krzesząc iskry po asfalcie dotarłem na miejsce boju w sam czas.

 

 


Można powiedzieć, że zdążyliśmy przed czerwcem. Koszty: kamloty 590, sączek i geowłóknina 250, koparka 270, taczka 148. Razem 1258 minus amortyzacja taczki Do tego parę wiader potu, i kilogramy mięsa, jakim rzucaliśmy zmagając się z sączkiem.

 

 


Jak już zasypałem i przyklepałem wszystko, w dyrdy do geodety, żeby mi wytyczył fundamenty. Wcześniej (o czym nie pisałem) mój Great Masta Kierownik określił wykop mianem „co za świnia tak ci tu poryła” – czym mnie niezmiernie zasmucił. Więc szybko zatrudniłem jednonogiego koparkowego Mifune i za 100zł pięknie wyrównał mi to co porył Katerpillar. Geodeci mogli więc tańczyć walca w wykopie, a moja ekipa murarzy ze spokojem mogła pluć w garść i łapać się szpadla.

 

 


Jakoś tak w tym okresie pojawiła się u mojej żony myśl – szopka. Znaczy się szopka drewniana, która z prostego budynku o przeznaczeniu ogólnobudowlanym wyewoluowała w postać małego, ogrodowego domku z drewna... Ja w swej naiwności ciągle w wyobraźni widziałem go jako „szopkę” z nieobrobionych dech. Wizja mojej połówki różniła się diametralnie, co oczywiście później zaowocowało szeregiem nieporozumień i drobny utarczek W każdym razie dostałem projekt „szopki” od naszego kumpla-sąsiada, dzięki któremu w sumie kupiliśmy tę działkę (imiennie od Tomcia). Obliczyłem ile i czego potrzeba no i wpłaciłem tysiączek na kantówkę i dechy...

 

 


A na działkę wpadła jak bomba ekipa naszych murarzy, czyli Bartki (jak ich zwiemy).

 


Powinienem tu zrobić dygresje, jak to z umową było (dzięki Fugas! ) i jakie oczy na umowę robili murarze, ale już mi się nie chce dygresji robić. W każdym razie uważam, że umową mam dobrą. Bartki napadły na działkę dokładnie w dzień dziecka. Uznałem to za pomyślny omen i z kamerą udałem się by ich trochę pofilmować Mieli nieco obaw, czy nie zobaczą się za miesiąc w kolejnej Usterce w TVN, ale ich uspokoiłem.

 

 


Teraz będzie więc mały fotoreportaż z obchodów Dnia Dziecka na u. Fiołkowej.

 

 


Ale głęboka ta piaskownica...

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605a.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605a_s.jpg

 

 

 


Starszaki przy kopaniu piaskownicy

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605b.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605b_s.jpg

 

 

 


Piaskownica ma spoisty grunt jak się patrzy

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605c.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/010605c_s.jpg

 

 

 


Licząc się z prędkością postępów kopania, zamówiłem stal na zbrojenie (1215 zł), okazyjnie kupiłem starobruk w Liroju (na podkładki dystansowe), cudem jakimś znalazłem 20m bednarki na uziom, i zamówiłem 24 m3 betonu B20 na ławy.

 

 


02 czerwca był Dniem Zbrojnym. Tak się Bartki uzbroili:

 

 


Zbrojenie ławy pod garażem... woda podchodzi jak cholera, mimo sączka...

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605a.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605a_s.jpg

 

 

 

 


Zbrojenie, rzut poglądowy

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605b.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605b_s.jpg

 

 

 


Uziom wpuszczony do przyszłego pom.gosp.

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605c.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605c_s.jpg

 

 


Te wąsy to zbrojenie pod słupy podtrzymujące dach nad tarasem

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605d.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/020605d_s.jpg

 

 


03 czerwca. Dzień Betoniarza. Zwarci i gotowi, Bartki od rana okupowali plac budowy. Pierwsza grucha zjawiła się punkt 8 rano... Ja wcześniej naczytałem się o zaletach wibrowania betonu w ławach, dzień wcześniej spędziłem na poszukiwaniach rzeczonego wibratora. Wyszukiwarka internetowa z uporem mnie kierowała do seksshopów, no ale wicie..rozumicie... jakbym przywiózł Bartkom karton wibratorów z silikonu (czy czegokolwiek innego), pomyśleli by, że inwestor oszalał i plac budowy należy opuścić czym prędzej, a nawet szybciej. W końcu po długich perypetiach znalazłem, zapłaciłem i wypożyczyłem (w tej kolejności) wibrator buławowy.

 

 


Na poniższych, nieocenzurowanych zdjęciach, możecie zobaczyć, jak się używa takiego wibratora

 

 

 

 


Dwóch facetów i wibrator

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605a.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605a_s.jpg

 

 

 

 


Kawałek ławy, wylany i ugładzony

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605b.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605b_s.jpg

 

 

 


Zmiana przy obsłudze sprzętu

 


http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605c.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/030605c_s.jpg

 

 

 


Suma sumarum. Murarze byli zadowoleni, sprzęt się sprawdził. Gruchy nie zawiodły, przyjechały terminowo, niczego mi nie połamały, nie zakopały się i mam nadzieję, że przywiozły to co zamówiłem, czyli B20 z dodatkiem hydrotechnicznym (widzieliście jak nachodziła woda do wykopu?). Wziąłem urlop i byłem osobistnie przy zalewaniu ław, ale pańskie oko konia tuczy, więc z ław jestem zadowolony. Całkowity koszt ław to ponad 6700 zł. Zadowolony z dobrze zakończonego dnia wróciłem i uczciłem to zimnym piwem. Czekała mnie mała przerwa technologiczna (choć na drugi dzień można było już skakać po ławach) no i w między czasie podłączenie wody. O tym - napisze kolejnym razem.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...