Dziennik Gerionowy
Po dobiciu się na telefon do prezesa, okazało się, że chłopaki wejdą, ale dopiero jutro od rana. Niech no tylko wejdą jutro. Zobaczymy ile warte jest ich słowo?
No i się doczekałem. Od 9 rano warowałem na budowie, sprzątając to i owo i robiąc miejsce na więźbę. PO kwadransie nie wytrzymałem i dryndam do prezesa. Echo. Wsiadam więc w auto i jadę "na hurtownie", żeby oblukać co się z tym moim drewnem dzieje. No ale nawet z auta nie musiałem wysiadać, bo z daleka widzę - łądują. Dobry znak.
Wróciłem na działkę i czekam dalej. O dziwo, podjechał ogromny tir Izolbetu.
Za to w środku miał paręnaście 12metrowych murłat. MOICH murałat
Majstry nie miały tak długiego transportu i zbiegiem okoliczności tafił się pusty Izolbet. Szczęście, co? Ale żeby nie było tak słodko, jak ładowali ostatnią murłatę, to do hurtowni przyjechało 2 przedstawicieli handlowych z kierownikiem... właśnie z Izolbetu. Kierowca tira lekko zbladł, a potem na działce przy wyładunku klął jak szewc.
No ale koniec końców murłaty żeśmy złożyli, a potem podjechały majstry i ostro się wzięły do roboty.
Wpierw zjedli śniadanie a potem zaczęli ciąć papę na izolację murłat.
Pogadałem z głównym bossem, ustaliliśmy, że damy 85 cm okapu od surowego muru (jak przyjdzie 12cm ocieplenia i tynk, to na gotowo okap dachu będzie około 70 cm - czyli tak jak w projekcie).
POnoć mają siedzieć do 18.00 więc zaraz po pracy jadziem na budowę kontrolnie (no i żeby obfotografować). Jak będę miał zdjątka, to się pochwalę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia