Dziennik Gerionowy
I jak napisałem, majstry siedzieli do bitej 18.00
Niestety teraz się robi już tak wcześnie ciemno, że nie mam szans popracować na działce "po pracy". Tego dnia było bardzo przekropnie (podobnie jak wczoraj i dziś) i trochę im ten deszcz utrudniał. Ale jak zobaczyłem z jakim spokojem chodzą sobie po 14 cm murłacie, to wymiękłem. Z moim lękiem wysokości, to ja się muszę kotwy trzymać, zeby spojrzeć ze stropu na dół. W życiu więc nie zostałbym cielą, na 200%. A oni? Proszę bardzo, spacer po krawędzi:
http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/280905a.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/280905a_s.jpg
Fotke robiłem w trakcie nakładania murłaty na kotwy. Ten stojący cień, to główny majster-prezes.
http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/280905b.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/280905b_s.jpg
Chwila moment i później murłata siedziała już pięknie na ścianie garażowej. Oczywiście dali wszędzie jedną warstwę papy pod murłatę. Namarudziłem im, żeby nie oszczędzali i na garażu dali już po dwie. Niestety, murłata nie jest zlicowana z krawędzią muru i podczas ocieplania trzeba będzie dać tam powkładać styropian, chyba...(właśnie mi teraz do łba przyszło), że obłożyłbym sytropkiem murłaty zanim mi położą folię i dachówkę? Co Wy na to? Na cienkim kleju, tylko tyle by zlicować z murem? Kurde, tylko ja nie mogę patrzeć w dół bo zlecę
Wczoraj b.późno zajechałem na działkę, troszkę w nerwach, czy mi majstry w ciągu dnia nie uciekły gdzieś na inną budowę (tyle się o nich nasłuchałem od inwestorów , że fachowcy zarombiści, ale w ciągu godziny potrafią 3 budowy oblecieć, byle tylko belkę przybić i odfajkoać "tu byliśmy, halikowie").
No ale już z daleka widzę - coś jest nad garażem. No i nad stropem. To coś wyglądało mniej więcej tak (sorry za jakość, ale było naprawdę ciemno).
http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/290905a.jpg" rel="external nofollow">http://www.gerion.perfekt.pl/budowa/290905a_s.jpg
Jako, że adaptacja więźby nad garażem była spieprzona (a jakże by inaczej), to dałem wolną rękę cieślom. Bazuję na ich wieloletnim doświadczeniu, zresztą majster próbował mi objaśniać co i jak mówiąc coś o jakichś gradach i zaciosach, ale nie zrozumiałem z jego wywodu ni w ząb. Coś jakby po węgiersku do mnie mówił (e po węgiersku to bym zrozumiał, w końcu tam mieszkałem ).
Dzwoniłem dziś kontrolnie. Są i robią, ale jakaś belka okazała się za krótka parę centymetrów i mieli mały postój. W międzyczasie machnęli konstrukcję nad tarasem. Tak mi przynajmniej powiedzieli.
Jutro od rańca przyjeźdzają Bartki kończyć kominy i wylewać płytę pod klinkier. Umówiłem się też z Wolfem, by kontrolnie rzucił okiem ma więźbę, na kominy i inne szczegóły. Więc jutrzejszy dzień upłynie owocnie.
Tak przyt okazji dostałem fajne namiary na ekipę od ociepleń i tynków zewnętrznych, myślę więc o tym by sobie zrobić harmonogram prac na przyszły rok i już ustalać z ekipami daty wchodzenia. Wiem, że to będzie trudno, bo jak uczy doświadczenie poślizgi są nagminną sprawą, ale myślę, że te plus minu 2 tygodnie da się jakoś dograć.
Dzięki wszystkim za komentarze
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia