Dziennik Gerionowy
Krótko o wszystkim.
Zima zmroziła na kość. Fuksem zdążyłem okryś półmetrową warstwą styropianu studzienkę z dojściem wodą i licznikiem. Całość zawinięta w półmetra wełny mineralnej. Na wszelki wypadek nie zaglądam do środka (od 3 tygodni nie byłem na działce) ale sądzę, że przez to -25 i tak przemarzło. Nic, zobaczymy jak trochę odpuści zima, czy będzie do wymiany, czy wytrzymał?
Dach stoi jak stał, bo kto wejdzie przy takim mrozie i będzie robił? Fakt, że teraz już odpuszcza, bo jest nawet w plusie w dzień. Niestety, dachówka z Niemiec jedzie 4 tydzień i dojechać nie może - chyba przez to, że nie ma wielkich zamówien, a z jedna paleta nie opyla im się jechać. Na szczęście reklamację uwzględnili i przysłano mi osiem nowych gąsiorów. Musze tylko podstkoczyć z jakimś podstawowym, żeby porównać, czy i tym razem czegoś nie zepsuto Tylko kiedy ja to zrobię ...
Jak już pisałem w komentarzach, mam wykonawcę wnętrz. Sąsiad. Znaczy się przyszły sąsiad, który od 14 lat ma firmę budowlaną Patrząc na inne jego wykonawstwa mam nadzieję, że u mnie gorzej nie zrobi. Mam też wykonawców na resztę instalacji - teraz tylko myśleć co gdzie i jak.
Skoro już myślimy o rozmieszczeniu elektryki - obskoczyliśmy z żoną parę firm robiących kuchnie. Na razie mamy kilka projektów i chyba doszliśmy do konsensusu, jaki ostateczny rozkład jest najbardziej ergonomiczny. Co do samego wyglądu kuchni - mamy już kolor (to połowa sukcesu). Ale nie mamy konretnie obranego stylu. Podobają się nam zarówno stylowe Provence, jak również dość nowoczesne, ale proste wręcz minimalistyczne.
Teraz wieczorami żonka okupuje internet i ryje forum muratora szukając inspiracji i fotek. Tak więc nie mam czasu by pisać dziennik
Jak na razie to czekam do poważniejszych roztopów, by zrobić kanalizę i potem szambo, a w międzyczasie weszliby mi ludki by wybrać trochę piasku (wyrównać pod chudziak) i zrobić wylewkę. Myślę, że po pół roku leżenia i wylania 40 kupibków wody, to wypełnienie fundamentów "trochę" osiadło i s8ę ubiło. A pamiętam jak się cieszyłem, że mi "zawibrowali" ławy ... Taaa, apeluję do wszystkich nowo-budujących się - osobistnie dopilnować zawibrowania piachu w fundamentach. Można się potem przejachać, jak ja się przejechałem.
Do zrobienia jeszcze jest mnóstwo rzeczy, ale się cieszę, że mam gaz popchnięty (do maja muszą mi podłączyć, więc zdążę dosuszyć jastrych przed położeniem płytek). Aż się boje sporządzić listę spraw do załatwienia i usiąść do kosztorysu wykończeniówki. No ale ktoś musi to zrobić.
No i sprawa kredytu. Nawet jak sprzedamy garaż, to styknie na początek prac (kanaliza, szambo, chudziak, kupno styropianu w dobrej cenie, wpłata na okna)... a potem kasa się skończy. Trzeba więc uderzyć po prośbie do jakiegoś mniej kanciarskiego banku i zadłużyć się na pewien czas (oj jak ja tego nie lubię). Nie mam czasu biegać po bankach, może zlecę jakiemuś Expanderowi wyszukanie mi konkretu? Sam nie wiem.
Rzecz techniczna - mnóstwo zdjęć okropnie spowalnia stronę. Mam nadzieję, że dobiję szybko do 51 wpisów i zacznie się wszystko otwierać na nowej stronie. Tymczasem w wolnej chwili pozmniejszam maksymalnie fotki, linkując tylko je do większych oryginałów.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia