Dziennik Gerionowy
I znów brak czasu na aktualizowanie dziennika.
Wyprawa na komunię i spowrotem zaoowocowała cieżkim, wirusowym przeziębiebiem całej rodziny. A więc chorujemy wszyscy. My chodzimy do pracy po pół dnia, zmieniając się przy naszym małym choruszku i jakoś jedziemy na antybiotykach (choć marzę już o spokojnym weekendzie, którego raczej nie będzie).
Wracając z Sanoka (700 km autem, wzięte na jeden skok) odwiedziliśmy budowę. Papa była prawie pokończona, ja nieopatrznie (po tylu godzinach jazdy nie kojarzyłem do końca) zacząłem paplać o tynkach elektryce. Chyba jakoś tak nieskładnie i niedorzecznie, bo Sławek się jakoś dziwnie zjeżył.. Potem dopiero wyszło o co chodzi, ale do rzeczy.
W czwartek kierownik budowy...nie odebrał papy. Była afera. Jemu nie pasiło rozwiązanie wykonawcy, a Sławek się biesił, że kiero nie objaśnił dokłądnie CO go satysfakjonuje. Ergo - zapłaciłem za ścianki (50 zł więcej, dlazcego - o tym później) i czekam na poprawkę papy...
Scysja była głownie o to, że: wykonawca sam znalazł nam i załatwił tynkarzy, zarezerwował termin a ja wyskakuję, że może znajdę inną ekipę. Że muszą poprawiać i tracić dwa dni na robotę małopłatną, a w tym czasie mogliby coś zrobić lepiej płatnego itd itp...
Jako, że byłemjuż bardziej przytomny, wziąłem wykonawcę pod włos. Znaczy się łagodnie. Absolutnie nie płacę za nic z góry bo sam nie dostaję w taki sposób. Zgoda. Bład i poprawki wynikły przy pierwszym odbiorze. Niech będzie ugoda i rezygnuję z udzielonego rabatu (z 5 zł na 4 zł za metr). W przyszłości wszystkie prace (ich ostateczny efekt i oczekiwania) ustaal kierownik budowy PRZED rozpoczęciem.
Dopłaciłem 50 zł więcej za podmurowanie wszystkich ścianek działowych do stropu (te co zostały nie były podmurowane). To tak tytułem dobrej współpracy na przyszłość. Nie chcę jakoś szczególnie walczyć o pierdołę, jeśli sąsiad będzie robił mi w przyszłości kolejne rzeczy. Ale też wymagam uczciowości i jasnego postawienia sprawy. Tym razem dokładnie tak się stało.
Sławek miał pewnie słuszny żal o te tynki, ale wyjaśniłem sprawę, konsultując się z niezależnymi ekipami w ciągu tych paru dni. Uspokoiłem go, potwierdzając, że wejda polecani przez niego fachowcy.
Teraz zapytacie czemu tak mu zależy. Nawet nie chodzi o kasę (nic mu nie odpalają, bo ja z nimi podpsuję umowę). Chodzi mu o to, że jak twierdzi wyprowadzają idealnie tynk na równo. A jemu to jak najbardzej pasuje do wykończeniówki (szpachlowanie, szlifowanie a potem malowanie) Twierdzi, że będzie miał pewnośc, że nie spieprzą i łatwiej będzie mu się pracować.
Jeśli taki jest jego motyw - nie mam nic przeciwko.
A z małopłatnymi pracami załatwiłem temat tak, że zatrudniam go na większość wykończeniówki. Z góry nie płacę. Więc żal, że teraz robi za małe pieniądze uważam za nie na miejscu. Porozumieliśmy się.
Z elektryką było tak, że zasadnicze moje pytanie o fakturę na 7%vat na materiały, gwarancje i uprawnienia miały jedną, przeczącą odpowiedź. W związku z tym temat elektryki zakończyłem z nim również polubownie
A inna ekipa (do której mam wewnętrzne, większe zaufanie i która wykonuje wyłącznie instalacje) wyceniła mi wedle moich propozycji całość na 6,5 tys. Robocizna 2,5 materiały 4 tys.
Ostateczne konsultacje ostatniego maja. A wchodzą 3 czerwca. Dałem im tylko zagwozdkę z umową. No ale ja musze mieć gwarancje na piśmie i potwierdzenie kto, co robił. W końcu za to płacę.
Jutro wjeżdza szambo. ZJeżył mnie gość, bo "zapomniał" o ustaleniach rabatowych. Jeszcze zobaczymy na budowie. Nie odpuszczę.
Instalator CO wchodzi również za tydzień. Będzie niezły galimatias razem z elektrykami. No ale mają się uwinąć do połowy czerwca, bo potem tynki.
Szkoda, że sobotę "tracę" na siedzenie na budowie, a niedziela upłynie mi na wywożeniu drewna do rodziców. Mało czasu zostanie na przemyślenie rozkładu elektryki.
Pewnie by się jakaś fota przydała. Pewnie jutro porobię.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia