Budujemy sobie domek
Ciągle nie mogę uwierzyć w to, co się dziś wydarzyło. Dostaję w pracy telefon od męża - MAMY DACH !!!!
Potem jeszcze do niego dzwoniłam 2 razy upewnić się, że mnie w bambuko nie robi
Dzwonili dziś z firmy od więźby i pod koniec tego tygodnia wiązary pojawią się na naszej budowie. Cieszę się tak bardzo, że śpiewać i tańczyć mi się chce. A co ja w pracy cudowałam z tej radości.
Nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw, bo firma od więźby miała duże zlecenie i nasz skromny daszek został pominięty na jakiś czas. Ale... no właśnie tu zdarzył się wypadek. Inwestycja ich się nie powiodła, bo była katastrofa budowlana. W pierwsze chwili się przeraziłam, bo myślałam, że dach się zawalił. No to ja takiego dachu nie chcę - pomyślałam. Ale okazało się, że to mury runęły
Mam nadzieję, że nic się nikomu nie stało w tej katastrofie budowlanej.
Aż mi głupio trochę, że przez wypadek i porażkę innych ja wygrałam los na loterii w postaci dachu. A tak swoją drogą to kto i jak to budował?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia