Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    47
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    99

Dziennik Ewy i Sebastiana


ewa

787 wyświetleń

Niektórzy nie lubią poniedziałków. Ja dodatkowo jeszcze nie lubię styczni!!!

 


Może z czasem się to zmieni ale ponieważ nie stać nas na razie na coroczne wyjazdy w cieplejsze kraje to na to nie liczę.

 


A o co chodzi? Nie dość, że jest to najzimniejszy miesiąc w roku to jeszcze dodatkowo w tym roku dało nam popalić – i to dosłownie. Piec chodził praktycznie cały czas. Są w naszym kraju różne bieguny – ja mogę tylko powiedzieć, że u nas jest prawdopodobnie biegun wiatru. Wiatry od zachodu są paskudne a ponieważ nie mamy jeszcze podbitki to w całym domu huczało całą parą. Czasami mieliśmy wrażenie że zwieje nam cały dach a po domu hulał sobie wiatr i porywał w siną (albo raczej białą) dal mnóstwo cennych kalorii. Całe szczęście, że mieliśmy super dekarza który odwalił kawał dobrej roboty bo inaczej marnie by się dla nas skończyła ta zima.

 


Wkład kominkowy mieliśmy w planach dopiero na jesień ale ponieważ w salonie nie było jeszcze grzane z pieca postanowiliśmy zakupić wkład jak najszybciej. I znowu się zaczęło. Osiołkowi z żłoby dano...

 


Bardzo chcieliśmy Jotula ale ze względów finansowych raczej kończyło się na planach. Zwłaszcza, że przy naszej kubaturze wkład musiał być pokaźnych rozmiarów. No a tu jak manna z nieba spadła nam promocja w Jotulu Tylko oczywiście musiało być jakieś tam ale bo przeceniony był wkład nie do dońca taki jaki sobie upatrzyliśmy.

 


Znowu z nieba spadła nam informacja od zaprzyjaźnionego forumowicza (dzięki Zachar) o nieznanych nam do tej pory wkładach Tarnawy. Wkład został jednogłośnie wybrany i bardzo szybko zakupiony razem z panem od montażu

 


Ach co to był za dzień, kiedy w końcu po długich dwóch dniach oczekiwania mogliśmy napalić w naszym nowym kominku... Pierwszą rzeczą jaką zrobił Sebastian było ustawienie fotela Potem wszyscy włącznie z Fabianem zbiegliśmy się zobaczyć jak cudownie ogień buszuje w naszym wyglądającym dosyć kosmicznie wkładzie (nie mamy jeszcze obudowy). Potem trzeba było pobawić się zamykaczem dopływu powietrza (jakkolwiek się to profesjonalnie zwie), powyciągać wszystkie szufladki i poprzekręcać pokrętła. Działał. Ogień przygasał kiedy powinien i buchał na całego też kiedy było trzeba. Szkoda tylko, że nie przewidzieliśmy tego zakupu bo nie mieliśmy drewna do palenia. Na pierwszy ogień poszły kawałki stempli. Potem okazało się, że rodzice będą jednak robić u siebie strop z Terivy więc stemple się jeszcze przydadzą. Poza tym były bardzo mokre i nie dość, że szyba poczerniała momentalnie to zaczęło nam cieknąć w kominie. Ale co tam. W salonie i na poddaszu zrobiło się o niebo cieplej i przyjemniej i można było odłożyć do szafy grube swetry. Gdybyśmy jeszcze mieli gotowe podłączenie kominka do reszty systemu to może udałoby się zaoszczędzić trochę oleju. Ale ponieważ nie udało się to oleju poszło sporo za dużo. Niestety trzeba się było z tym pogodzić. Spece od pieca powiedzieli, że pierwszy sezon jest najgorszy bo dom musi się wygrzać a piec trzeba wyregulować. Do tego u nas nie było tej przeklętej podbitki i jeszcze załapaliśmy się na zimę stulecia

 


Poza kominkiem przez całą zimę nie zrobiliśmy praktycznie nic. Był to okres fascynacji naszym maluchem który rósł jak na drożdżach. A poza tym ostatnie miesiące starego roku były tak intensywne, że należało nam się trochę odpoczynku. No i z utęsknieniem wyglądaliśmy słoneczka, żeby naładować baterie na cały rok. Ale jak to bywa ze słońcem niezbyt liczyło się z nami i zimowało w sobie tylko znanym miejscu...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...