Dziennik Ewy i Sebastiana
Ależ ten czas mija. Dopiero pisałam o przygotowaniach do Wigilii a tu już trzeba rozbierać choinkę - z wielkim żalem bo strasznie się podoba Fabianowi, który na każdą ozdobę woła MIMI :)
Praca u nas wre bo oczywiście nie wyroboliśmy się na święta. Dzisiaj ma być skończone rusztowanie pod płyty na poddaszu a od jutra kładziemy płyty. W końcu zobaczymy jak ma wyglądać antresola :) a wygląda coraz lepiej.
Rodzice zamówili meble kuchenne u stolarza z Bojana. Wycenił je na 3500. Przy "okazji" będzie nam również robił schody na poddasze (ok 4000 przed targowaniem), brakujące drzwi wewnętrzne (ok 500 z listwami i montażem), podłogi i wszystkie obróbki. Jak się sprawdzi to będzie robił również fronty do naszej kuchni no i meble do jadalni i sypialni. Zobaczymy. Rodzice będą myszkami doświadczalnymi
Zastanawialiśmy się nad materiałem na podłogi i schody. Ponieważ będą obok siebie, muszą być w tego samego materiału. Najbardziej podoba nam się sosna. Wiemy, że jest miękka i te sprawy ale za to jaka ładna. Mam nadzieję, że nie będziemy żałować wyboru. No i koszt materiału na podłogi bardzo nam pasuje (28zł/m2).
U rodziców koniec szlifowania ścian i sufitów. W weekend finałowe malowanie części dziennej. Zostaną do zrobienia kafle i kuchnia i rodzice już na 100% przeprowadzą się do siebie (na razie w 50% są u nas bo lodówka jeszcze nie jest przeprowadzona :) ).
Znowu nabraliśmy ochoty do pracy w domu Chyba dlatego, że jesteśmy na takim etapie, że szybko widać postępy. No i chyba nie możemy doczekać się chwili kiedy usiądziemy przed (obudowanym) kominkiem a wkoło będą ślicznie pomalowane ściany. Ech, chciałabym, żeby już było za miesiąc
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia