Dziennik budowy Pauliny, Maćka i Amelki
W weekend nas nie było byliśmy u znajomych na działce – zimne pifko, kiełbadron z ognicha i kark z grylla. Mniam, mniam!!!
A na budowie kolejny poślizg. Panowie są już gotowi na lanie betonu, a tu betonu ni ma, miał być na poniedziałek na rano, a tu dopiero środa pierwszy możliwy termin.
Wpadliśmy na budowę w niedzielę 27 kwietnia wieczorkiem bo kierownik budowy chciał odebrać zbrojenie.
Kierownikiem budowy jest… mój teść, a że miał w weekend ymenyny to był troszkę wesoły i zbrojenie odebrał z chłopakami z ekipy się zapoznał, przybili piątki i jest gites.
W międzyczasie w sobotę około 20.00 mogliśmy się podłączyć pod naszą wspólną erbetkę. Hurrrraaaa mamy prąd, agregat do kosza.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia