Dziennik budowy Pauliny, Maćka i Amelki
Dzisiaj czyli wtorek 29 kwietnia ma przyjechać ekipa od wiercenia studni, mają się zjawić o…. 7.00 rano. Jesu jeszcze ich muszę pokierować bo nie wiedzą jak trafić, o której ja muszę wstać? 6.00 będzie ok.? Bosze czy taka godzina istnieje w ogóle?
No nic, zwlokłem się z wyra i jadę na działkę, siedzę we furze i czekam. 7.00 czekam, 7.10 czekam dalej, mam ipaqa w samochodzie to sobie pogram w kulki . 7.30 za mną już 30 gier w kulki pobiłem z 10 rekordów i czekam dalej. 7.45 chyba się przejadę samochodem gdzieś po okolicach bo już mnie te kulki wnerwiają. 7.55 telefon od Panów od studni – „Jesteśmy w Piasecznie co dalej??” wytłumaczyłem łopatologicznie. 8.15 kolejny telefon – „no jesteśmy przy torach – co dalej??”.
No przecież nie będę jeszcze raz tłumaczył. Dobra jadę po nich to już niedaleko. Jak dojechałem na miejsce to się przeraziłem, ja myślałem że to jakaś mała furgonetka przyjedzie, a tu dwa wielkie samochody typu „czołg” jeden to dźwig, a drugi prawie TIR z rurami. Pan mnie ostrzegł żeby nie jechać szybko bo „TO” szybko nie może.
Dotarliśmy na działkę o 8.45 – drobny poślizg. Panowie przywieźli ze sobą przyczepkę bo zostają na noc – z wierceniem studni zejdzie im ze 2 dni mówią. Jeszcze jedna fajna sprawa się wydarzyła: panowie do wiercenia studni potrzebują… wody tak z 8 tys litrów …. I zabójcze pytanie – „skąd możemy wziąć??” ja zrobiłem minę karpia z wigilii – przecież jak bym miał wodę to bym ich nie wzywał nie??? Panowie stwierdzili w takim razie że poszukają w okolicy jakiegoś stawu lub rzeczki i sobie załatwią wodę.
A tak swoją drogą to oni mają zamiar mi napełnić tą studnię tą wodą?? W sumie fajny bizness na wiercenie studni.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia