Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    9
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    214

Dziennik Marty i Arka


areksam

720 wyświetleń

Jest koniec kwietnia 2003r. Biuro obrotu nieruchomościami nie daje znaków życia. Po raz n-ty kupuję "Gratkę" i przeglądam ogłoszenia o sprzedaży działek. Do niektórych dzwonię już któryś raz. Nie poddajemy się, dzwonimy do wszystkich, którzy mogą mieć dla nas coś interesującego. Po obdzwonieniu kilkunastu ogłoszeń umawiamy się z dwoma osobami. Może tym razem uśmiechnie się do nas szczęście.

Jedno ogłoszenie to zupełna pomyłka - nie dość, że działka malutka to jeszcze w strasznie ponurym połozeniu.

Na drugą działkę jedziemy bez entuzjazmu i trochę wygaszeni. Facet pokazuje co ma do zaoferowania. Dwie działki po około 1000m2. Jedna leży bezpośrednio przy ulicy, druga natomiast jest tuż za pierwszą. Łazimy po tych działkach i myślimy - co robić? Nasz wybór pada na tą drugą, gdyż wydaje się nam, że dobrze mieszkać od ulicy jak najdalej. Na pierwszej działce zostały już wylane ławy fundamentowe, postawione zostały dwie szopki i latrynka a do tego była ogrodzona.

Sprzedający jegomość jest dość konkretny, nie opowiada żadnych banialuków. Umawiamy się z nim na telefon.

Targani wątpliwościami dzwonimy do naszych rodziców z prośbą by przyjżeli się bez emocji zaoferowanym nam działeczką. Obaj ojcowie już domy zdążyli pobudować, więc głównie na nich liczymy. Zdecydowanie opowiadają się za działką pierwszą a drugą wybijają nam z głowy (brak drogi dojazdowej, daleko do wodociągu i gazu oraz prądu). Zgodnie stwierdzili, że działeczka pierwsza jest pod tym względem położona prawie idealnie, ławy solidne, które w przyszłości będzie można wykorzystać, gotowe szopki. Nie mieli wątpliwości a więc zdecydowaliśmy się na działkę pierwszą.

Na drugi dzień idę do banku, biorę wszyskie potrzebne papiery. Wstępnie umawiamy się na dzień złozenia wniosku o kredyt. W Urzędzie Gminy sprawdzam wszystko do czego nie odmawia mi się dostepu. Z właścicielem umawiamy się na podpisanie umowy przedwstępnej i wpłacenie zaliczki. Jeszcze przed samym kupnem przedstawiciel banku jedzie rzucić okiem na co daja kredyt. Wszystko załatwione pozytywnie. 25 maja 2003r idziemy do notariusza. O godzinie 13 jesteśmy właścicielami działeczki o powierzchi 1112m2. Zadowoleni, że ten etap inwestycji mamy za sobą przestajemy na jakiś czas myśleć poważnie o budowaniu. Dlaczego? Tego nie wiem!!

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...