Jeśli dom, to ZENIT koniecznie - dziennik
Nie było ważne, że mam akt notarialny. Nieważne, że mam oryginał dowodu wpłaty. Wpłata na komitet była dobrowolna, nie wymagano dodatkowych formalności, nie było żadnej umowy. A teraz bez notariusza ani rusz!
Udało mi się dotrzeć do pierwszych właścicieli działki. Jakimś cudem, nie przeprowadzili się w siną dal, nie wyemigrowali. Co więcej, okazali się bardzo porządnymi ludźmi i powiedzieli, że nie będą mi robić żadnych problemów z cesją.
Przypomniało mi się, że mamy w rodzinie dwie prawniczki. Jedna daleko, więc tylko konsultacja telefoniczna. Z drugą napisałyśmy pismo, w którym aż było gęsto od wysoce zawiłych sformułowań prawnych.
Ogólnie chodziło o zmuszenie gminy do podania podstawy prawnej sposobu załatwienia sprawy, który rzekomo był jedyny, słuszny i niepodważalny.
Po złożeniu pisma od razu umówiłam się na rozmowę ze zwierzchnikiem osoby, z którą się wcześniej bezskutecznie mocowałam.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia