Dziennik jajusia
...no i nadeszly! Ale... Bogu dzieki nie czarne chmury tylko nowe wiadomosci. Audiencja u pana prezydenta miasta sie udala i odpowiednie pisemko z podpisem "majacego wladze", ktore to uniewaznia wszelakiego rodzaju postepowania wywlaszczeniowe z lat 60-tych, dotarlo juz do naszego posrednika kredytowego. I znowu czekac. Ale nie ma co narzekac, w koncu kiedys napewno zaczniemy dalej budowac (albo?). W miedzyczasie zastanawiam sie, co to za zezowate szczescie do nas sie przyczepilo (inne historyjki nie zwiazane z budowa tez maja te przyjemnosc poznac smak tego "szczescia":smile: ) Zapomnialam wspomniec, ze nasza budowa (to znaczy jej poczatki) dostaje czesto odwiedziny. Nie zadne nadzory czy inne kontrole, ciekawa rodzinka niby tak sobie o przypadkiem, bo to w drodze, bo to dawno nie byli, bo... tysiac innych wymowek. A po co przychodza? Nie do pomocy, dbaja pozniej o to, by nie bylo wiecej nie wiedzacych i bedacych w temacie. A najlepiej pasuje tu zwrot z bibli "Blogoslawieni ktorzy nie widzieli a uwierzyli" :) ). W koncu moj braciszek kochany dal im pole do obserawcji i material na wieczorne dyskusje w kregu wtajemniczonych. Tak mu ludzka potrzeba dala popalic, ze narzucajac na siebie jakis tam lezacy gdzies pod reka material (moze nawet byl to worek z cementu? nie wiem nie bylo mnie przy tym fantastycznym wydarzeniu) poszedl z potrzeba. No wiecej na ten temat nie musze pisac, na drugi dzien...byly drzwi No wiec czeste odwiedziny juz nas nie dziwia, ale ostatnio wydarzylo sie cos bardzo dziwnego. Musze najpierw dodac, ze nasza budowa nie jest widoczna z drogi i tylko wtajemniczeni wiedza gdzie od razu wjechac. I tu ni stad ni zowad, w niedzielne popoludnie wjechalo sobie ot tak biale auto, szybko podjechalo pod nasze rozkopalisko i tak samo szybko odjechalo Nawet moi rodzice nie zdazyli sie tak szybko przemiescic z jednej strony domu na druga, a juz wyjezdzal ten dziwny gosc. To tak troszke o innych rzeczach dzisiaj, az sie znowu w kopncu zacznie. Dzisiaj znowu musze dzwonic, juz jestem strasznie ciekawa, co na mnie czeka...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia