Jeśli dom, to ZENIT koniecznie - dziennik
Robimy jednak dobrą minę do złej gry i pchamy nasz wózek dalej.
Dziś na przykład spotkaliśmy się z Eimundem, co może oznaczać tylko jedno - wylewki.
Zaraz na wstępie rozłożył swoją magiczną walizeczkę. Wyznaczył poziom w poszczególnych pomieszczeniach domu czymś co wyglądało na elektroniczną wasserwagę.
Nasz majster od stanu surowego używał podobnej, ale tradycyjnej. Robił to na tyle skutecznie, że w całym domu poziom jest zachowany.
Eimund szybciutko wyliczył co i ile mamy kupić. Układanie styropianu bierzemy na siebie. Umówiliśmy się też wstępnie na jakiś odległy, bezpieczny termin.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia