Funio-Misio-Chatka
Maj 2003 to był czas załatwiania wszelkich pierdołowatych, ale jakże koniecznych bdur i bzdurek.
Typowym przykładem są mapki geogezyjne dla cełow projektowych.
Na szczęści trafiliśmy na Panią zatrudnioną w UW, która zza buirka zrobiła nam błyskawicznie 7 mapek w cenie 5, tj. za 500 zł i to jeszcze z "zerową stawką" VAT.
Chociaż tyle.
No a potem.....
POtem to już była ciągnąca się wieki adaptacja.
No i z początkowych 2 tys. zrobiło się ponad 4
Bo coś za uzgodnienia z Energetyką, coś dla Strażaka (?!@%$*&+@#???), dla Geologa (no ten skubaniec to wziął 900 - a zwoją drogą jak sie później okazalo, to w międzyczasie Gmina podjela decyzję o budowie wodociagu ).
NO i nasz Pan architek, który zobowiązał sie wszysko załatwić w 2-3 tygodnie, papiery oddał po 3 miesiącach.
A to już była jesień.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia