Funio-Misio-Chatka
Dobry humor nie towarzyszył nam jednak długo.
Wkróce okazało się, że z naszym potomkiem nie jest zbyt dobrze i dostałam od Pani doktor polecenie leżenia. No muszę przyznać, że wystraszyłam się okrutnie. Zawsze mi się wydawało, że jestem maszyna nie kobieta i że mi nic nie ma prawa być. A co do ciąży to miałam wyobrazenie, ze do 9 miesiąca będę z aktami latać. No niestety niespodzianka - pierwsze zwolnienie i od razu miesiąc leżenia plackiem.
Wkrótce też pojawił się inny problem: KREDYT, a właściwie jego ewentualny brak.
Szybko się zorientowaliśmy, ze skoro jestem na zwolnieniu, które zapowiada się na dłuuuugie miesiące, to możemy mieć problem ze zdolnością kredytową.
Wiedziałam, ze szefów mam super, ale na lewe zaśwdczenie nie miałam co liczyć, zresztą nawet do głowy mi nie przyszło.
Dlatego też trzeba było tak się spiąć, żeby wszytsko załatwić jeszcze przed rozpoczęciem wypłaty zasiłku chorobowego z ZUS, żeby pracodawca mógł wystawić prawdziwe zaświadczenie, ale takie na podstawie którego nie byłoby problemów z kredytem (wiecie - średnia z trzech ostatnich miesiecy).
Udało się.
Papierologię załatwilismy w tydzień, złożyliśmy wniosek o kredyt i - za 6 dni - telefon, zapraszamy na podpisanie umowy
Jeszcze tylko trzeba było załatwić wpis do KW (żeby uniknąć ubezpieczenia od kredytu), ale nie było problemu - miesiąc wcześniej skończyłam praktykę w Ksiegach wieczystych - hipotekę miałam wpisaną prawie od ręki.
NO i CO?
Nie ma wyjścia - kredyt jest, budujemy i wprowadzamy się do września.
(o naiwności - jaka ja byłam głupia )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia